Szczegóły zawiera biografia „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”, która 6 czerwca ukaże się nakładem wydawnictwa „Znak”. Z ustaleń autorów – Marcina Dzierżanowskiego i Anny Gielewskiej – wynika, że w trakcie śledztwa po marcu 1968 r. Macierewicz obciążył w swych zeznaniach cztery osoby.
Po wyjściu z więzienia opowiadał jednak w swoim środowisku, że się nie złamał. W grudniu 1970 roku u wspólnego znajomego Marka Licińskiego, dziś znanego polskiego psychoterapeuty, poznaje Jana Lityńskiego. Lityński to jeden z ważniejszych uczestników Marca 1968 r., który za współorganizowanie strajków studenckich dostał dwa i pół roku więzienia.
– Przegadaliśmy wtedy przy wódce całą noc. Antoni zrobił na mnie wtedy ogromne wrażenie, nieco mnie tylko zaniepokoiły jego zachwyty nad partyzantką miejską na wzór Ameryki Łacińskiej – wspomina Lityński. – Z dużą namiętnością w głosie mówił, że w czasie śledztwa uparcie odmawiał odpowiedzi. Przyjąłem to z uznaniem, bo w 1968 roku mniejszość, może jedna trzecia aresztowanych studentów, odmawiała zeznań. On twierdził, że był twardy, przez lata budował mit bohatera. Później, gdy się okazało, że zeznawał, i to dosyć obszernie, trudno mi było w to uwierzyć.
Zdaniem historyka prof. Andrzeja Friszke, Macierewicz najbardziej zaszkodził swojemu przyjacielowi Wojciechowi Onyszkiewiczowi. – Wyszedł z więzienia i przez kolejne pięćdziesiąt lat przedstawia się w oczach przyjaciela jako jego ofiara. Podtrzymywał w Onyszkiewiczu poczucie winy, wzbudzał nieprawdziwe przekonanie, że ten, w chwili próby, nie zdał egzaminu. Przepraszam, być może wyjdę z roli chłodnego historyka, ale dla mnie to moralnie obrzydliwe – ocenia prof. Friszke.
Czytaj też:
Jak sypał Macierewicz, czyli lustrator ze skazą
Macierewicz, Kuroń, Michnik, Lityński i Smolar
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.