Problem dotyczy pracowników delegowanych gliwickiej fabryki Opla, którzy pracują w zakładach na terenie Niemiec. Grupa 30 Polaków twierdzi, że została bezprawnie wyrzucona z hotelu w Niedernhausen. Obsługa hotelu spakowała ich rzeczy do worków na śmieci i wystawiła je przed budynek. W tym czasie Polacy byli w pracy w fabryce w Russelheim. – Pracownik nie mógł znaleźć tabletek, które regularni zażywał. Potrzebna była karetka – powiedział Mariusz Król, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w zakładach Opla.
W związku z zaistniałą sytuacją, związkowcy interweniowali w dyrekcji głównej zakładu w Gliwicach. Jak podaje Polsat News, firma obarcza odpowiedzialnością pracowników hotelu i niemiecką firmą. – W tej chwili trwa wyjaśnianie tej sprawy. Natychmiast po zdarzeniu spisano protokół strat mienia – powiedziała Agnieszka Brania, rzeczniczka zakładu Opla w Gliwicach.
Z ustaleń Polsat News wynika, że po interwencji pracowników zakwaterowano w innym hotelu na cztery dni, dostali też jeden dzień wolnego.