Anna Krawczak ze stowarzyszenia Nasz Bocian, a także badaczka z interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem UW, opowiada o znanej sobie rodzinie. Trójka dzieci pod nadzorem kuratora, matka pod opieką asystenta rodziny, który miał wspierać ją w obowiązkach domowych, by nauczyła się sama im podołać. Niespodziewanie do mieszkania wchodzi policja, bo jedno z dzieci, siedmioletnie, wpadło pod samochód. Policjanci zastają rodzinę tak, jak żyje na co dzień, a nie przed zapowiedzianą wizytą kuratora. Że jest tam poważny problem z alkoholem, zobaczyli od razu. Że jest też problem z przemocą, w tym seksualną, okazało się w Domu Dziecka.I wtedy zaczęła się walka.
– Matka postarała się o adwokatkę z urzędu – mówi Anna Krawczak. – Walczyły razem. Ułożyły plan pracy, który miał pomóc wyjść matce z kryzysu i umożliwić powrót dzieci. Kobieta zgłosiła się na terapię uzależnień. Sądowi to wystarczyło. Nie sprawdził, że ona tej terapii nie ukończyła i że nigdy nie przestała pić. Odzyskała dzieci. Po roku znowu zostały jej odebrane. Przeżywały kolejną traumę, by matka mogła dostać szansę.
Problem faworyzowania rodziców kosztem ich dzieci jest znany od dawna. Nawet najgorsi biologiczni ojcowie i matki dostają wiele szans, żeby się poprawić i nie tracić praw rodzicielskich. Ich krzywdzone dzieci, czekając latami na poprawę rodziców, tracą w tym czasie szanse, by trafić do adopcji, i zostają do dorosłości w domach dziecka. Jednak ostatnio rodzice biologiczni są wzmacniani jeszcze bardziej.
2015 rok, expose premier Beaty Szydło: „Czy nie jest wstydem dla polskiego państwa, dla nas wszystkich, że dzisiaj w Polsce zabiera się rodzicom dzieci tylko dlatego, że rodzina ma niskie dochody?”. Brzmi efektownie, jednak problem, o którym mówiła pani premier, jest marginalny. Z powodu biedy dzieci w Polsce się nie odbiera. – Dwa główne powody to alkoholizm rodziców i poważne zaniedbania, bieda może być powodem dodatkowym – mówi Renata Szredzińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która zajmuje się dziećmi krzywdzonymi.
Jednak kilka miesięcy po expose pani premier wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki przedstawił w Sejmie projekt zmian Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. – Przygotowaliśmy projekt ustawy, który zakazuje odbierania dzieci z powodu biedy. Rodzina od zawsze była sercem Polski. Będziemy dbali o to, żeby to serce dalej mocno biło – grzmiał minister. W uzasadnieniu do zmiany argumentacja pokazuje kierunek, w którym zmierza państwo – naturalnym środowiskiem dziecka jest rodzina, należy zapobiec pochopnemu ingerowaniu sądów we władzę rodzicielską. W kwietniu tego roku minister rodziny Elżbieta Rafalska przedstawia z kolei projekt zmian w ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Wśród licznych poprawek są i takie, które znowu wywołują zaniepokojenie w środowiskach zajmujących się krzywdzonymi dziećmi. To zapisy, które forsują prymat rodzin biologicznych i pracę nad tym, by dzieci odebrane z nich wracały do domów.
Niestety na pozór szlachetne założenie może oznaczać krzywdę dzieci. – Często interes biologicznych rodziców jest sprzeczny z dobrem dziecka – mówi Anna Krawczak. – Żeby to jednak zauważyć, należy odróżniać rzeczywistość od ideologii. A obecnie w naszym państwie rodzina to sprawa ideologii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.