W wtorek wieczorem "Fakty" TVN podały, powołując się na źródło zbliżone do rządu, że wcześniej tego dnia premier poinformował ministrów, iż przebywający na urlopie wicepremier Dorn nie wróci już do rządu. TVN24 podała z kolei nieoficjalną informację, że Dorn ma też przestać być członkiem PiS.
"Nie widzę najmniejszych powodów, aby (Dorn-PAP) miał odchodzić z PiS-u, a co do rządu, to jeszcze się będziemy nad tym zastanawiać. Przede wszystkim muszę z panem (wice)premierem porozmawiać" - powiedział J.Kaczyński dziennikarzom wieczorem po wtorkowym posiedzeniu klubu PiS.
Premier nie ukrywał, że ma do Dorna żal z powodu upublicznienia listu, jaki wicepremier w poniedziałek wysłał do szefa rządu (Dorn przekazał go także PAP). W ocenie premiera, stało się coś niestosownego. "Nie ukrywam swojego zaskoczenia tym, że ten list został opublikowany" - powiedział premier.
Dorn, do niedawna szef MSWiA, przywołał w liście do premiera m.in. artykuł w "Rzeczpospolitej" i wypowiedzi jego następcy w resorcie spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka, podważające - zdaniem wicepremiera - jego dobre imię.
W liście tym Dorn, który po dymisji ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji pozostał w rządzie jako wicepremier, zaznaczył, że jeśli premier "nie byłby skłonny" pozwolić mu na urlop, to prosi o "udzielenie dymisji z funkcji wiceprezesa Rady Ministrów".
"Sądzę, że stało się coś niestosownego, tym bardziej, że ja byłem gotów natychmiast na zarzuty pana (wice)premiera - które były w stu procentach uzasadnione: wiązanie jego dymisji ze sprawą ewentualnych związków między gen. (Waldemarem) Jarczewskim a (Henrykiem) Stokłosą - zareagować". Czyli, jak dodał premier, "natychmiast wyjaśniać, że takiego związku nie było i natychmiast wyjaśniać, że jest to całkowita, wyssana z palca bzdura".
"Rz" w artykule pt. "Dymisja z podejrzeniami w tle" z 10 lutego pisała o niejasnych powiązaniach zastępcy Komendanta Głównego Policji gen. Waldemara Jarczewskiego z Henrykiem Stokłosą, poszukiwanym obecnie listem gończym. "Rz" napisała, że wątek tych relacji miało badać nadzorowane przez Jarczewskiego Centralne Biuro Śledcze.
Wiceszefowa klubu PiS Jolanta Szczypińska powiedziała PAP po posiedzeniu klubu, że premier poinformował posłów o sytuacji, m.in. powiedział, że upublicznienie przez Dorna poniedziałkowego listu było dla niego osobistą przykrością. Według niej premier podkreślił jednak, że Dorn jest w rządzie potrzebny. Dodała, że premier nie podjął jeszcze decyzji, co zrobić w tej sprawie. Szczypińska zastrzegła, że nie rozmawiano o dymisji. Podkreśliła jednak, że decyzja w sprawie Dorna należy do premiera, a klub PiS solidaryzuje się z szefem partii.
Według rzecznika rządu Jana Dziedziczaka sytuacja powinna rozstrzygnąć się w najbliższych dniach. Już we wtorek zaczął prace rządowy zespół do zbadania kwestii poruszonych w liście Dorna. Na czele czteroosobowego zespołu stanął szef gabinetu politycznego premiera Adam Lipiński. Według rzecznika, zespół zakończy prace jeszcze w tym tygodniu, do tego czasu spotka się też z wicepremierem Dornem. Dziedziczak dodał, że premier ma się spotkać z Dornem najpóźniej w przyszłym tygodniu.
Według jednego z uczestników wtorkowego posiedzenia rządu, premier podczas obrad Rady Ministrów, odnosząc się do upublicznienia listu Dorna, mówił, że stało się coś niestosownego i że "konsekwencje muszą zostać wyciągnięte". Jednak - według niego - premier nie mówił, że konsekwencją tą ma być dymisja Dorna.ab, ss, tvn24, pap, dziennik.pl