Od kwietnia tego roku w rezolucji o stosowaniu pestycydów Unia Europejska zakazała stosowania neonikotynoidów. Jak przypomina portal RMF24.pl, ich szkodliwość dla pszczół została naukowo udowodniona. O zdjęciu zakazu prowadzenia oprysków tym środkiem zadecydował jednak minister rolnictwa Jan Ardanowski. Dopuścił taki wyjątek ze względu na suszę, która zagroziła tegorocznym uprawom.
– Musimy odbudować produkcję rzepaku. Jestem przeciwnikiem stosowania toksycznych środków ochrony roślin, ale taką decyzję musiałem podjąć – przekonywał. Jego decyzją będzie obowiązywała od poniedziałku 16 lipca przez 120 kolejnych dni. Jego zdaniem negatywnych konsekwencji zastosowania neonikotynoidów uda się uniknąć przez zastosowanie odpowiedniego nadzoru i ograniczenia ilości używanego preparatu. Dodaje, że w kolejnym roku po toksycznych opryskach nie będzie śladu.
Zupełnie przeciwnie oceniają to pszczelarze. Kamil Baj z Pszczelarium mówi w tym wypadku o „cynizmie”. – Chodzi o to, żeby umożliwić zaprawienie nasion rzepaku ozimego, który akurat, tak się składa, w ciągu tych czterech miesięcy będzie wysiewany. A on działa nie przez parę dni, tylko przez całe życie rośliny i wydziela się również do nektaru – tłumaczył. – To będzie się uwalniało w czasie zapylania rzepaku, w maju przyszłego roku – dodawał.
Greenpeace Polska przypomina, że neonikotynoidy zwiększają wzrost zachorowań pszczół na przypadłość zwaną CCD – Colony Collapse Order. Chodzi o utratę przez pszczoły orientacji, niemożność znalezienia drogi do ula i w konsekwencji śmierć. Katarzyna Jagiełło z Greenpeeace wyjaśnia, że w ten sposób masowo wymierają pszczoły miodne. Przeciwny decyzji ministra jest także Polski Związek Pszczelarski, który podkreśla, że wbrew oświadczeniom resortu, nikt nie konsultował z nim tej decyzji.