Adam Hofmann, były rzecznik PiS, Sławomir Nowak, były minister transportu i budownictwa z PO czy Janusz Piechociński, były wicepremier minister gospodarki z PSL to przykłady polityków, którym zejście ze sceny politycznej dobrze zrobiło. Zarabiają o wiele więcej niż w czasach gdy zasiadali w rządzie czy parlamencie, za to mają mniej stresów i więcej czasu dla rodziny.
– Bogu i wyborcom dziękuję, że nie zdobyłem mandatu w 2015 roku, bo pewnie bym zszedł na zawał patrząc jak nasza polityka karleje, zajmuje się nie tym co trzeba i nastawiona jest na walkę – mówi Piechociński.
Hofman też zarzeka się, że nie chce wracać do polityki.
Ale już Krzysztof Lisek z PO, który z europosła przedzierzgnął się w lobbystę nie kryje, że czasami ciągnie wilka do lasu. Choć zarabia porównywalnie do eurodeputowanego, to jednak ciągnie go do polityki. – Dlatego utrzymuję kontakt z przyjaciółmi i kolegami, którzy w polityce zostali i często rozmawiamy o Polsce i Europie – mówi.
Nie wszyscy polityczni banici spadli jednak na cztery łapy. Danuta Hojarska, dawna gwiazda Samoobrony żyje za 800 zł renty z KRUS. Ale do Sejmu wracać nie zamierza. Jest sołtysem w gminie Lubieszewo i wyżywa się w tej działalności. Przyozdabia swoją wieś, wysyła dzieci na kolonie, chce postawić pomnik Żołnierzowi Wyklętemu, którego grób jest na terenie gminy.
Więcej o tym jak radzą sobie byli politycy można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika Wprost.