Modelka i instagramerka z Atlanty w stanie Georgia na pomysł wstrzyknięcia sobie implantów wpadła w 2009 roku po urodzeniu drugiego dziecka. Jak opowiada, substancja którą uważała za hydrożelowy silikon, momentalnie powiększyła jej pośladki. Kiedy jednak w styczniu tego roku zdecydowała się na ich usunięcie, lekarze stwierdzili u niej rozwiniętą martwicę tkanek. Po operacji zamiast kształtnej pupy, miała dwie brzydkie blizny i spore dziury w pośladkach.
Obecnie Janelle Butler jeździ po całych stanach i udziela wywiadów dotyczących ryzyka związanego z operacjami plastycznymi. Opowiada o swoim „kompletnym zdeformowaniu” swojego ciała i zwraca uwagę, że „wszystkie dziewczyny to robią” ze względu na stosunkowo niski koszt. – Teraz muszę mieć kolejne operacje, żeby wyglądać normalnie. Bo nie wyglądam normalnie w tym momencie. Muszę nosić ubrania podtrzymujące pośladki i ochraniacze na pupę – przyznała. – Mam córkę. Nie chcę, by żyła w świecie nierealnych oczekiwań – dodaje.
Czytaj też:
Ma 600 tys. fanów, zarabia na tym 1,2 mln złotych. Gwiazda Instagrama zdradza przepis na sukces
Janelle Butler