Romans posła Stanisława Pięty. Pek: Politycy PiS widywali mnie w hotelu poselskim

Romans posła Stanisława Pięty. Pek: Politycy PiS widywali mnie w hotelu poselskim

Stanisław Pięta
Stanisław Pięta Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
– Członkowie PiS, których znałam w popłochu zaczęli uciekać z mojej listy znajomych na Facebooku, wypierając się, że mieli ze mną styczność – mówi w rozmowie z PiS Izabela Pek, która niedawno opowiedziała w mediach o swoim romansie ze Stanisławem Piętą. Obecnie polityk jest zawieszony w prawach członka PiS.

Izabela Pek zaznacza, że odwrócili się od niech ludzie, których znała od lat. – Takie osoby jak Janusz Śniadek, który dotąd szarmancko całował moją rękę na zjazdach powiatowych, Dorota Arciszewska czy Jarosław Sellin wypowiadały się publicznie, że mnie nie kojarzą – mówi w rozmowie z „Super Expressem”. – Najbardziej druzgoczące jest to, że  był i jest kryty. Mnóstwo polityków PiS mnie z nim widywało w hotelu poselskim i nie było tajemnicą, że mam klucz do jego pokoju. Zarzucono mi, że upubliczniam naszą relację w jakimś szczególnym momencie (…) Potrzebowałam pomocy, a zostałam zostawiona sama sobie. Czuje się oszukana – mówi.

Pek mówi w rozmowie z dziennikiem, że „po 12 latach lojalności skrzywdzili ją ludzie, których uważała za rodzinę”. – Zamiast dać mi wsparcie i gwarancję bezpieczeństwa, jako ofiary. Oczekiwałam reakcji, ale w zamian spotkałam się z ignorancją – twierdzi.

„Fakt”: Romans rozpoczął się na miesięcznicy smoleńskiej

Według informacji podawanych przez dziennikarzy, poseł Stanisław Pięta, mąż i ojciec, miał poznać swoją rzekomą kochankę Izabelę Pek 10 kwietnia 2017 roku podczas 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Według „Faktu” polityk PiS proponował jej pracę w PKN Orlen oraz obiecywał założenie rodziny. Para miała spotkać się m.in. w jego pokoju poselskim. Dziennikarze na dowód opisywanych przez siebie kontaktów pokazują screeny z rozmów na komunikatorach.

– Nie wiedząc do końca, czy jest to osoba poważna chciałem sprawdzić, czy jest skłonna w ogóle podjąć jakąś pracę, więc weryfikowałem to w rozmowie, chciałem rozpoznać jej zainteresowanie w kwestii podjęcia pracy. Z internetowej, prywatnej rozmowy nie można wnosić, iż ja rzeczywiście podjąłem jakieś starania w tym kierunku – bo po pierwsze – jak już wspomniałem, chciałem ocenić przydatność tej osoby do jakiejkolwiek pracy, a po drugie – starałem się pomóc, ale moja pomoc nie wyszła poza poinformowanie o procedurze rekrutacyjnej i poinformowanie o konieczności odbycia rozmowy kwalifikacyjnej – mówił Pięta.

Więcej o sprawie pisaliśmy w 23/2018 numerze tygodnika „Wprost”.

Czytaj też:
Kulisy seksafery, czyli zemsta Czarnej Pantery
Czytaj też:
12-latka w agencji towarzyskiej. Pomagała matce umawiać klientów?

Źródło: SuperExpress / Fakt, Wprost.pl