„The Wall Street Journal” pisze o polskim pytonie. „Nic tak nie łączy podzielonego kraju, jak uciekający wąż”

„The Wall Street Journal” pisze o polskim pytonie. „Nic tak nie łączy podzielonego kraju, jak uciekający wąż”

Wylinka węża
Wylinka węża Źródło: animalrescuepoland.wordpress.com
Poszukiwaniami pytona tygrysiego żyła niedawno cała Polska. Kiedy wydawało się, że sprawa trochę ucichła, tematem zainteresowały się amerykańskie media. „The Wall Street Journal” pisze, że „nic tak nie łączy podzielonego kraju, jak uciekający 5,5 metrowy wąż na przedmieściach”.

„The Wall Street Journal” opisał historię, która w ostatnim czasie zaciekawiła Polaków do tego stopnia, że każdy szukał nowych informacji na temat pytona tygrysiego, rzekomo widzianego pod . „Był szczyt lipca, a fala upałów spowodowała, że ​​pogoda była bardziej odpowiednia dla pytonów niż dla Polaków” – pisze amerykański dziennik na wstępie i wymienia, kto ruszył na poszukiwania gada. „Zamknięto przestrzeń powietrzną, by za pomocą dronów namierzyć zwierzę. Dołączyły śmigłowce, poszukiwacze amatorzy i prywatny detektyw celebryta” –czytamy dalej.

„Największe polowanie na węża w Europie”

Drew Hinshaw, autor artykułu wyraźnie podkreślił, jak bardzo Polacy zainteresowali się sprawą pytona. „Dla kraju rozdzieranego przez wojnę między nacjonalistycznym rządem a liberalną opozycją, myśl o poszukiwaniach węża na warszawskich przedmieściach stała się mile widzianą letnią rozrywką. Tysiące Polaków dzieliło się plotkami, dowcipami i memami odgadującymi motywy lub kolejne ruchy drapieżnika” – pisze „The Wall Street Journal” i określa polską akcję z pytonem jako „największe polowanie na węża w Europie”.

Hinshaw opisał, jak krok po kroku wyglądały poszukiwania gada, od momentu znalezienia wylinki, aż do zawieszenia poszukiwań. Autor zwrócił też uwagę na ogromną rolę mediów społecznościowych w tej sytuacji. Jego zdaniem ogromne zainteresowanie wężem tylko skomplikowało poszukiwania i utrudniło działanie profesjonalnym łowcom. Pod koniec artykułu pojawia się stwierdzenie, że „Polska niekiedy lepiej importuje egzotyczne zwierzęta niż je utrzymuje”. Hinshaw przywołał historię pary kangurów, które trzy lata temu uciekły z zoo i przypadek z początku 2018 r., kiedy z klatki zdołał wydostać się szympans.

Cała Polska szuka pytona

Wszystko zaczęło się w sobotę 7 lipca, kiedy Służba Ochrony i Ratownictwa Zwierząt Animal Rescue Poland poinformowała na , że dostała zgłoszenie o znalezieniu wylinki węża. Patrol służby pojechał na wskazane miejsce nad Wisłą, leżące na terenie gminy Konstancin-Jeziorna. Znaleziono tam wylinkę o długości 5,3 metra i obwodzie ok. 0,5 metra. Według eksperta należała ona do dorosłego pytona tygrysiego.

Na komisariat policji w Piasecznie zgłosił się mężczyzna, który przed kilkoma tygodniami zawiózł swojego pytona tygrysiego nad Wisłę. Tam zwierzę wzięło udział w sesji zdjęciowej. Fotograf zapewniał jednak dziennikarzy „Wyborczej”, że wszystkie posiadane przez niego gady są dobrze zabezpieczone, a poszukiwany wąż musiał należeć do kogoś innego.

Po tygodniu poszukiwań służby poinformowały o zakończeniu akcji. Taką decyzję miał podjąć mazowiecki komendant straży pożarnej. Komisarz Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej w Piasecznie poinformował, że jeżeli pojawią się nowe sygnały o tym, że ktoś widział węża, poszukiwania zostaną wznowione. – My nadal prowadzimy działania. Nie odstępujemy od akcji poszukiwawczej, bo dowody na obecność węża są niezbite – przekazał z kolei w rozmowie z Onetem Dawid Fabijański z Animal Rescue.

Czytaj też:
Kobieta znalazła w kuchni 5-metrowego pytona. Cała okolica przyszła zobaczyć gada