Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli nie chodziliśmy do szkoły muzycznej, to po maturze znamy nazwisko tylko jednego polskiego kompozytora. Wycieczki szkolne pielgrzymują do Żelazowej Woli, podręczniki wymieniają go obok wieszczy narodowych. Jadąc pendolino, nawet w wagonie objętym ''Strefą ciszy'', na każdym przystanku usłyszymy Nokturn Es-dur. W samolotachLOT-u zagra nam z kolei Preludium Des-dur, nawet jeśli odlatujemy z innego lotniska niż warszawskie Lotnisko Chopina.
Czy można wyobrazić sobie polską kulturę bez postaci i twórczości Fryderyka Chopina? Można, choć dość nieprawdopodobne może się wydawać, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku jego kult nie miał się zbyt dobrze. Zainteresowanie muzyką jednego z największych pianistów-kompozytorów romantyzmu malało, znawcy narzekali, że grywa się go zbyt sentymentalnie, uchodził za ulubionego kompozytora pensjonarek. Najwięksi radykałowie postulowali nawet usunięcie go z kart programów nauczania. W takiej atmosferze rodził się Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Ciąg dalszy znamy – Konkurs odbywa się do dzisiaj co pięć lat, przyciągając pianistów i melomanów z całego świata.
W stulecie odzyskania niepodległości Narodowy Instytut Fryderyka Chopina postanowił powołać do życia kolejny Konkurs. Tym razem pianiści staną w szranki, korzystając z instrumentów pochodzących z czasów Chopina, ewentualnie z ich wiernych kopii.