„Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni”
Historia każdego z księży daleka jest od wyobrażeń, jakie większość katolików ma o duchownych. Ich postawa nie ma również nic wspólnego z życiem w ubóstwie i franciszkańską miłością bliźniego promowaną przez papieża Franciszka. W filmie Smarzowskiego duszpasterze przeklinają, jeżdżą drogimi samochodami, piją alkohol i generalnie nie widać, żeby tak chętnie powtarzane słowa o „dobru kościoła” miały dla nich jakikolwiek inny wymiar, niż chęć czerpania osobistych korzyści. Chętnie za to wypowiadają zdania w stylu: Oto wielka tajemnica wiary, złoto i dolary. Wszystkie mniejsze i większe przewinienia uchodzą duchownym płazem w myśl twierdzenia, że „kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni”.
„Co łaska, ale nie mniej niż”...
Chęć wzbogacenia się kieruje przede wszystkim księdzem Lisowskim granym przez Jacka Braciaka. Ubrany zawsze w elegancki garnitur duchowny, zamiast zgłębiać w wolnym czasie tajniki Pisma Świętego, zajmuje się kontaktami z podejrzanymi biznesmenami i ustawianiem przetargów. „Złoto i dolary” ceni sobie również arcybiskup Mordowicz, fenomenalnie zagrany przez Janusza Gajosa. Kościelny hierarcha wykazuje się arogancją i bezwzględnością, szczególnie wobec mężczyzny, który padł ofiarą księdza pedofila. W filmie Smarzowskiego poznajemy także losy księdza Trybusa, granego przez Roberta Więckiewicza. Duchowny jest rozdarty między życiem u boku zakochanej w nim Hanki (w tej roli Joanna Kulig) a pozostaniem w zakonie. Swoje rozterki obficie podlewa alkoholem. W jego przypadku wiele kontrowersji wzbudza sposób pobierania opłat od wiernych za udzielenie sakramentów kwitowane często słowami „co łaska, ale nie mniej niż”.... Ostatni z bohaterów „Kleru” - ksiądz Kukuła zagrany przez Arkadiusza Jakubika - jest najbardziej skomplikowaną i nieoczywistą postacią. Reżyser pokazuje jego różne oblicza. Ciąg niefortunnych wydarzeń sprawia, że życie księdza, po oskarżeniu o pedofilię, całkowicie się zmienia.
Ważny głos w dyskusji
Produkcja Wojciecha Smarzowskiego jeszcze przed wejściem do kin (oficjalna premiera jest planowana na piątek 28 września) wywołała wiele kontrowersji. Co ciekawe, reżyser przyznał w jednym z wywiadów, że zdjęcia we wnętrzach kościołów były kręcone w Czechach, ponieważ żadna z polskich parafii nie wyraziła zgody na realizację filmu. Ponadto, kilku aktorów miało odmówić wystąpienia w produkcji. Reżyser twierdził, że fabuła filmu opiera się na prawdziwych wydarzeniach. Wyjaśniał, że chciał zwrócić uwagę na problem kościoła jako instytucji. Na grzechy duchownych takie jak uzależnienie od władzy i pieniędzy, chciwość, pazerność czy zamiatanie pod dywan problemu pedofilii i obwinianie o nią samych ofiar. Jedna z najbardziej zapadających w pamięć scen to swoiste przesłuchanie ofiary molestowania seksualnego przez duchownych pod wodzą arcybiskupa Mordowicza, którzy zamiast pomóc mężczyźnie, wywierają na nim moralny szantaż sugerując, że kilku duchownych popełniło samobójstwo, po niesłusznych oskarżeniach o pedofilię.
Reżyser stawia trudne pytania i nie szuka prostych odpowiedzi. Pokazuje emocje, jakie targają duchownymi, którzy w wielu przypadkach byli krzywdzeni w dzieciństwie. Reżyser podkreślał, że celowo wybrał bohaterów, do których trudno czuć jakąkolwiek sympatię. Smarzowskiemu należą się ogromne brawa za niespodziewane i wbijające w fotel zakończenie filmu, które z pewnością żadnego z widzów nie zostawi obojętnym. Jeszcze przed premierą pojawiły się zarzuty, że jest to „atak na kościół, który zaszkodzi kapłanom i zakonnicom, sprawującym swoją posługę z wielkim oddaniem”. Z drugiej jednak strony, „Kler” jest ważnym głosem w dyskusji o problemie ukrywania pedofilii i roli, jaką kościół pełni w państwie a księża w lokalnych wspólnotach. Pokazuje również, że kościół nie jest nieomylny i nie można mu bezgranicznie ufać, ponieważ tworzą go ludzie. Również ci, którzy są grzeszni.
Czytaj też:
Smarzowski dostał nagrodę na festiwalu w Gdyni. Widzowie TVP nie zobaczyli jego wypowiedzi