Wykładowca UW na Twitterze: Twoja córka idzie na prawo? Zobaczymy, jak będziesz piszczał

Wykładowca UW na Twitterze: Twoja córka idzie na prawo? Zobaczymy, jak będziesz piszczał

Marcin Matczak
Marcin Matczak Źródło: Newspix.pl / Michal Fludra
Minister Jarosław Gowin zapowiedział, że zwróci się do rektora Uniwersytetu Warszawskiego w sprawie wpisu jednego z wykładowców. W rozmowie z wPolityce.pl ujawnił, że będzie prosił o rozważenie kroków dyscyplinarnych.

Wszystko zaczęło się od twitterowej kłótni pomiędzy Krystyną Pawłowicz z PiS i profesorem University of Sydney Wojciechem Sadurskim. W tę wymianę „uprzejmości” włączył się kontrowersyjny bloger znany jako „Matka Kurka”. Stwierdził, że Sadurski na Polskę „rzyga”, a on sam by się na niego „nawet nie wys*ał, ani nim nie podtarł”. Na te słowa zareagował prawnik i wykładowca UW Marcin Matczak, który stwierdził krótko, że Piotr Wielgucki (Matka Kurka) jest „chamem i prostakiem”.

„Marcin, gdybyś ty mnie miał za kulturę wyższą to bym sobie żyły wypruł. Jesteście »Kałmuki stepowe« z jednej miary krojone. Cham to jesteś ty i ten kelner Sadurski, tępe z was chamy, które za każdym razem będą brać w pysk, jak słowem pisną. Rozumiesz, czy poprawić?” – odpisał w swoim stylu Wielgucki.

„Kiedyś mówiłeś, że twoja córka idzie na prawo do Wrocławia, prawda? Wyślę ten twój defekacyjny tekst moim kolegom z Wydziału i poproszę, żeby go omówili na zajęciach w Jej grupie jako przykład mowy nienawiści. Zobaczymy, jak będziesz piszczał, jak wróci do domu” – odpisał Matczak.

twitter

: Zwrócę się do rektora UW

Minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin skomentował etn ostatni tweet w rozmowie z portalem wPolityce.pl. – Takie stwierdzenia są niedopuszczalne. Zwrócę się do rektora Uniwersytetu Warszawskiego z prośbą, by rozważył jakieś kroki dyscyplinarne. Można się spierać politycznie, nawet w ostrych słowach, ale nie wolno atakować rodzin naszych adwersarzy. Nie licuje z godnością wykładowcy akademickiego straszenie studentów ze względów politycznych – stwierdził.

Uniwersytet Warszawski: Cała dyskusja nie spełnia standardów kulturalnej wymiany zdań

Do sytuacji odniosło się także biuro prasowe Uniwersytetu Warszawskiego. „Cała dyskusja na , której dotyczy sprawa, z pewnością nie spełnia standardów kulturalnej wymiany zdań i nie promuje właściwych form debaty publicznej. Oczekiwalibyśmy, że przedstawiciele środowiska akademickiego, wyrażający publicznie swoje opinie, będą pamiętać o podstawowych zasadach dyskursu, takich jak szacunek wobec innych jego uczestników, nawet jeśli nie zgadzamy się z ich poglądami” – możemy przeczytać w oświadczeniu.

Tłumaczenie Matczaka: Zmienił się świat, a my tego nie zauważyliśmy

Sam Matczak swój wpis tłumaczył lekturą tekstu George’a Lakoffa. Autor tłumaczył popularność . „Lakoff pisze, że inteligentni obserwatorzy nie mogą zrozumieć, dlaczego Trump jest popularny, mimo że jest wulgarny i agresywny, i że w dyskusji nie dąży do zrozumienia, ale do zniszczenia swojego przeciwnika” – zaczął prawnik, po czym podał podobne przykłady w Polsce, Korwin-Mikkego i .

„Jest tak dlatego, że zmienił się świat, a my tego nie zauważyliśmy. Wielu ludzi jest sfrustrowanych, wielu zwłaszcza młodych ludzi jest ofiarą hejtu, a sami nie potrafią się odgryźć. Dlatego ataki słowne wyprowadzane przez ich idoli w atawistyczny sposób dają im poczucie satysfakcji. Obserwują dyskusję jak walkę gladiatorów i pieją z zachwytu, kiedy tryska krew” – pisał dalej.

„A gdzie są tzw. dobrze wychowani ludzie? Z wysokości swojej pozycji i autorytetu patrzą na te potyczki w błocie i dość wyniośle twierdzą, że nie ma się co w nie angażować. A w tym czasie badania opinii publicznej wskazują, że 70% naszej młodzieży chce głosować na , albo Korwina. Dlaczego? Bo w atawistycznie rozumianej walce słownej, jak pisze Lakoff, ten, który nie się nie broni przed atakami, pokazuje swoją słabość. A jako taki nie nadaje się na wzorzec do naśladowania, bo nikt nie chce być słaby” – pisze Matczak. Całość jego przemyśleń na ten temat znaleźć można na jego stronie internetowej.

List do córki blogera

Jeszcze później profesor Matczak postanowił zwrócić się bezpośrednio do córki Wielguckiego. „Nie znamy się, ale ze względu na jedną z moich publicznych wypowiedzi być może dotrą do Pani niepokojące wiadomości. Wiadomości te, które wynikają z błędnej interpretacji moich słów, mogą wskazywać, że chciałem Pani zaszkodzić w planowanych studiach prawniczych” – zaczął prawnik.

„Postanowiłem napisać ten publiczny list, żeby wyraźnie potwierdzić, że nigdy nie miałem i nigdy nie będę miał wobec żadnego młodego człowieka intencji zaszkodzenia mu. Nie było to w żadnym wypadku ani treścią, ani intencją moich słów” – zapewniał. Zachęcał też adresatkę do studiowania prawa. „Niech Pani nie ustaje w realizacji swoich marzeń. (...) Niech z sukcesem zdaje Pani na studia, skończy je ze świetnymi wynikami i zdobędzie wymarzony zawód. Niech Pani przyniesie dumę swoim Rodzicom” – zakończył.

Czytaj też:
Modelka zalana falą hejtu popełniła samobójstwo. Przed śmiercią nagrała poruszający apel

Źródło: Wprost.pl, Twitter, wPolityce.pl, UW, marcinmatczak.pl