– Okazuje się, że miasta są zupełnie nieprzygotowane dla osób z niepełnosprawnościami – powiedziała Joanna Senyszyn z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która od początku tego roku zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. – Jest taki przesąd, że zdrowy nie siądzie na wózku, bo to źle wróży. A wydawałoby się, że żyjemy w XXI w. Ja nigdy wcześniej nie siadłam, bo nie miałam okazji. Teraz muszę – przyznała.
Senyszyn w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” opowiedziała o tym, co się stało. – Przewróciłam się na parkiecie. I tak się połamałam, że pewnie gdybym się zderzyła z pociągiem, miałabym mniejsze obrażenia – stwierdziła. – Kość łonowa, kość krzyżowa, miednica i udo. Wszystko za jednym zamachem. Operacja i dwa miesiące leżenia bez ruchu – wymieniła.
„Mówi się, że bomba dwa razy nie trafia w to samo miejsce”
Przedstawicielka SLD wspominała, że w maju, kiedy już całkiem dobrze sobie radziła, pojechała na turnus rehabilitacyjny. – 10 czerwca wróciłam, lekarze kategorycznie nakazali mi odrzucić kule. Pierwszego dnia się przewróciłam i złamałam udo tuż poniżej tamtego złamania. Mam wstawioną 30-centymetrową tytanową płytę scalającą kość. Mówi się, że bomba dwa razy nie trafia w to samo miejsce. A jednak trafia – dodała.
Czytaj też:
Żona Ryszarda Kalisza wchodzi do polityki. Startuje w wyborach