O egzekucji wykonanej na 24-latce informowała 1 października Amnesty International. Zeinab Sekaanvand została stracona wcześnie rano w centralnym więzieniu Urumieh w północno-zachodnim Iranie.
O historii Zeinab zrobiło się głośno w 2012 r., kiedy jako 15-latka została oskarżona o zabójstwo swojego męża. W 2014 r. skazano ją na karę śmierci. Już wtedy alarmowano, że dziewczyna padła ofiarą przemocy domowej i była wykorzystywana seksualnie. Wyrok w jej sprawie miał zapaść po rażąco niesprawiedliwym procesie. Jak podaje Amnesty International na swojej stronie, Sekaanvand była przesłuchiwana bez adwokata. Kiedy w końcu dostała prawnika, wycofała obciążające ją zeznania, ale sędzia odmówił wtedy dalszego prowadzenia postępowania i skazał ją na śmierć.
Sprawa młodej kobiety jest jednak bardziej skomplikowana. W 2016 r., kiedy miała zostać wykonana egzekucja okazało się, że Zeinab w więzieniu... ponownie wyszła za mąż i zaszła w ciążę. Wykonywanie kary śmierci wobec ciężarnych kobiet w Iranie jest zabronione, dlatego wyrok odroczono. We wrześniu 2016 r. kobieta urodziła martwe dziecko. Stało się tak prawdopodobnie z powodu szoku, jakiego doznała w celi po tym, jak stracona została jej towarzyszka.
Dwa lata po tych wydarzeniach wymiar sprawiedliwości w Iranie dopiął swego i wykonano karę śmierci. Philip Luther, dyrektor Amnesty International na Bliskim Wschodzie przestrzegał, że irańskie władze muszą powstrzymać swoje plany, ponieważ Zeinab została aresztowana, kiedy miała 17 lat, a skazano ją za czyn, który popełniła w wieku 15 lat. – Nie tylko była dzieckiem w momencie popełnienia przestępstwa, ale również była krzywdzona. Potrzebny jest transparentny proces – przekonywał.