Lavigne wspomina w rozmowie z magazynem „Billboard”, że podczas swojej trasy w 2014 roku zaczęła się czuć „obolała i nie mogła wstać z łóżka”. Specjalista w końcu zdiagnozował u piosenkarki boreliozę. Avril przyznaje, że chciała wrócić na scenę już w 2015 roku, jednak dodaje, że „nie była na to gotowa”. – Robiłam odważną minę, ponieważ nie chciałam, żeby choroba była częścią mojej tożsamości. Jeżeli tylko wstawałam z łóżka, robiłam zdjęcia i zamieszczałam je na Instagramie, aby zachować wrażenie, że moje życie nadal jest wspaniałe – opowiada.
Podczas gdy piosenkarka była z dala od świateł reflektorów w sieci pojawiła się teoria, że Avril umarła i została zastąpiona przez oszustkę o imieniu Melissa. Lavigne zdradza, że w 2019 roku wydaje nową płytę. W kwietniu tego roku piosenkarka po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawiła się na czerwonym dywanie.
We wrześniu Avril napisała emocjonalny list do swoich fanów, w którym przyznała, że pogodziła się z myślą, że umiera na boreliozę. „Ostatnie kilka lat spędziłam w domu chorując na boreliozę. To były najgorsze lata mojego życia, w których przechodziłam fizyczne i emocjonalne bitwy. Udało mi się jednak przekształcić tę walkę w muzykę, z której jestem naprawdę dumna. Pisałam utwory w łóżku, na kanapie, tam też zazwyczaj nagrywałam muzykę. Słowa, które były tak wierne moim doświadczeniom, wylewały się ze mnie bez wysiłku. Naprawdę to chyba muzyka pomogła mnie wyleczyć i utrzymać przy życiu” – podkreśliła.
Czytaj też:
Policja szuka tego mężczyzny. Jako ostatni widział zaginioną Paulinę DynkowskąCzytaj też:
Borelioza atakuje
Avril Lavigne dzieli się swoim życiem na Instagramie