W środę posłowie przyjęli ustawę, która jednorazowo ustanawia 12 listopada dniem wolnym od pracy. Teraz akt prawny trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Okazuje się, że w głosowaniu nie brał udział Jarosław Gowin. – Uważam, że przedsiębiorcy zostali postawieni przez tę decyzję w sytuacji nie do pozazdroszczenia – ocenił wicepremier w rozmowie z Polskim Radiem. – Jako były przedsiębiorca, solidaryzując się z ich położeniem, nie wziąłem udziału w głosowaniu. Dla mnie to nie była właściwa decyzja – dodał.
„Wystarczy jeden plakat z hasłami rasistowskimi”
Polityk odniósł się także do zaproszenia władz państwowych na wspólny biało-czerwony marsz. Powiedział, że nie weźmie w nim udziału, ponieważ „wcześniej potwierdził obecność na uroczystościach w Krakowie”. Stwierdził także, że podczas wydarzenia w Warszawie pojawi się „wystarczająco dużo” policjantów, a „jeśli będzie taka potrzeba zostaną ściągnięte z kraju”.
Wicepremier powiedział także, że „wizerunek Polski nie może ucierpieć na skutek ewentualnych prowokacji albo nieodpowiedzialnych zachowań marginalnych środowisk bądź nawet pojedynczych osób”. – Wystarczy jeden plakat lub transparent z hasłami rasistowskimi czy antysemickimi i media całego świata będą nas pokazywały jako rzekomych antysemitów – podsumował.
Czytaj też:
WP: Wojewoda mazowiecki miał zakazać Marszu Niepodległości. Decyzja miała zapaść w siedzibie PiS