Przypomnijmy, że Rowling już raz rozbiła bank serią o Harrym Potterze, jakie więc było statystyczne prawdopodobieństwo rozbicia banku po raz drugi serią kryminalną, przebicia gwiazd skandynawskich, Stiega Larssona, Henninga Mankella, Jo Nesbø? Żadne. To tak, jakby ktoś został filmową gwiazdą wszech czasów, a jednocześnie dostał Nobla z fizyki molekularnej. Albo seksbomba, albo fizyczka, takie numery nie zdarzały się nawet Elenie Ceaușescu... Tymczasem tak właśnie się stało. Pisane „na marginesie”, dla przyjemności i jako odskocznia kryminały stały się hitami, kto wie, czy nie większymi od Harry’ego Pottera. Dlaczego tak się stało? Co stoi za sukcesem Rowling/Galbraitha?
Otóż mnóstwo elementów składa się na ów sukces. Doskonale zbudowana, niebanalna intryga, skomplikowana jak u Joe Alexa. Charyzmatyczny bohater – szorstki, niezgrabny drab o jednej nodze, nieślubne dziecko gwiazdy rocka i jego groupie oraz śliczna Robin Ellacott, brytyjski odpowiednik pięknej, lecz twardej jak skała agentki FBI Clarice Starling z serii o Hannibalu Lecterze Thomasa Harrisa. Z szorstkim i charyzmatycznym Cormoranem (imię też jak na złość przez wszystkich przekręcane i w ogóle, ciągle z nim coś nie tak!) kontrastuje narzeczony Robin, nudny jak flaki z olejem typowy przedstawiciel brytyjskiej klasy średniej, bodajże księgowy – Matthew Cunliffe. Z jednej strony bezpieczeństwo i nuda uporządkowanego ogródka i różyczek Laury Ashley, z drugiej – niebezpieczeństwa, przygody i prawdziwy facet z jajami. Aż trudno uwierzyć, że ten tak męski świat „brudnego” Londynu opisała kobieta. Obraz Anglii jest zdecydowanie pełnokrwisty, prawdziwy, dzięki czemu chce się w tym mieszkać jak najdłużej. Zamieszkać w powieści i niech się nie kończy. Żeby taki efekt osiągnąć, potrzebny jest jednak niebywały talent literacki. I tego też ma Rowling pod dostatkiem! Opisy, język, humor, klimaty – wszystkie te wabiki literatury są tu uruchomione. Chcesz iść w noc deszczową gdzieś na obrzeżach Londynu, śledzić kogoś po ciemku wśród hangarów? Proszę bardzo! Chcesz poznać bandytę od czarnej roboty ze srebrnym zębem, który nigdy w życiu nie był poza Londynem, a Szkocję uważa za coś na końcu świata – i on zaraz się pojawi. Chcesz życia celebrytów opisanego od wewnątrz – polecam pierwszy tom serii „Wołanie kukułki”.
Cóż, tylko pozazdrościć. Kasa leje się na tę kobietę wiadrami i zasłużenie, choć powyżej pewnych sum i tak pewnie nie robi to już żadnej różnicy. Ale przyjemność ofiarowania ludziom kolejnego tomu, w którym będą mogli zamieszkać i zapomnieć o szalejącej na ulicach zamieci, to uczucie bezcenne.
Autor jest znanym i wielokrotnie nagradzanym pisarzem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.