– Jestem niewinny. Jak powiedziałem, że jestem niewinny, to jestem niewinny. Ja tego nie zrobiłem, przewróciłem się po prostu. Byłem pod wpływem alkoholu – tłumaczy oskarżony. – To był nieszczęśliwy wypadek. A śmieszna fundacja to zaczęła nagłaśniać i człowiekowi życie zje**** za przeproszeniem – dodaje Bartosz D.
Zdaniem pełnomocniczki Fundacji Dla Szczeniąt „Judyta”, okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości. – Dla nas od początku było jasne, że pies Fijo został ofiarą okrutnego pobicia i to potwierdzili biegli – powiedziała Katarzyna Topczewska.
Zwierzak nie miał łatwego życia. Jako szczeniak był katowany. Miał bardzo ciężkie obrażenia – zmiażdżony kręgosłup, połamane żebra, stłuczoną szczękę i wybite zęby. Sytuacją psa zainteresowała się Fundacja dla Szczeniąt „Judyta”, która zapewniła podopiecznemu leczenie i rehabilitację. Po zatrzymaniu właściciel psa początkowo twierdził, że zwierzaka potrącił samochód, a następnie, że się o niego przewrócił. Zanim Bartosz D. został zatrzymany przez policję, prokuratura wysłała za nim list gończy. Organy ścigania szukały oprawcy przez ponad 2 miesiące.
Czytaj też:
Skatowany pies Fijo wreszcie znalazł dom. „Pewien bohater od dziś nie jest już sam”