Odejście grupy posłów z klubu parlamentarnego Nowoczesnej oznacza, że partia od teraz będzie miała w Sejmie już tylko koło poselskie. Zgodnie z regulaminem, klub musi liczyć co najmniej 15 posłów, a formacja Katarzyny Lubnauer ma ich tylko 14. W podobnej sytuacji było jakiś czas temu Polskie Stronnictwo Ludowe, któremu pomogli politycy Unii Europejskich Demokratów. Na ratunek Nowoczesnej chciał ruszyć Paweł Kukiz, który podkreślił jednak, że „nie wynika to z jego sympatii do Nowoczesnej, a niezgodzie na pazerność PO-PiS”.
„Zastanawiam się, czy K'15 nie powinien pożyczyć Nowoczesnej jednego posła. Po co? A po to, żeby mogli utrzymać w Sejmie swój Klub. Poważnie. Widzicie ten kanibalizm, tę zachłanność POPiS-u, cwaniactwo starych kumpli od czasów »okrągłego stolca«, którzy niewiele się od siebie różniąc udają różnice i »rywalizują« pomiędzy sobą tylko i wyłącznie o spółki skarbu państwa, apanaże i profity z tytułu sprawowania władzy, o dobrze płatną pracę dla swoich rodzin i partyjnych kumpli i nazywają to »demokratyczną rywalizacją dla dobra Obywateli«?” – napisał Kukiz na swoim profilu na Facebooku.
Który z posłów mógłby pomóc Nowoczesnej?
Choć początkowo propozycja Pawła Kukiza była traktowana jako żart, z ustaleń RMF FM wynika, że taki scenariusz jest całkiem prawdopodobny. Nieoficjalnie wiadomo, że żaden z polityków Kukiz'15 nie wyraził chęci dobrowolnego przejścia do klubu Nowoczesnej. Posłem, który mógłby zmienić klub jest Piotr Apel. Według dziennikarzy wszystko zależy od tego, czy Paweł Kukiz i Katarzyna Lubnauer będą potrafili zawrzeć w tej sprawie porozumienie. Wówczas lider ruchu mógłby wskazać właśnie Piotra Apela. RMF FM podaje, że Nowoczesnej nie pomogli politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy sami zmagali się kilka miesięcy temu z podobnym problemem. Na ratunek ruszyli wówczas politycy Unii Europejskich Demokratów. Klub PSL-UED ma obecnie 17 członków. Lubnauer miała także rozmawiać w tej sprawie z Grzegorzem Schetyną, jednak wyniki negocjacji pozostają nieznane.
Czytaj też:
Nowoczesna się rozpada? „W polityce jak w kinie: wszystko się może wydarzyć”