Od lipca tego roku, kiedy przeciwko przyjęciu paktu opowiadały się tylko Stany Zjednoczone, amerykańskim dyplomatom udało się zbudować całkiem liczną koalicję. Na posiedzeniu ONZ w Maroku przeciwko porozumieniu opowiedziało się 14 państw (niektóre po prostu odmówiły udziału w konferencji). Oprócz USA i Polski, w gronie tym znalazły się także Australia, Holandia, Austria, Bułgaria, Węgry, Czechy, Dominikana, Chile, Łotwa, Słowacja, Estonia i Włochy. W Belgii spór o pakt był tak poważny, że zakończył się rozpadem tamtejszej koalicji rządzącej.
Ostatecznie pakt pod nazwą „Global Compact for Safe, Orderly and Regular Migration” podpisały delegacje 164 państw. Choć nie jest on wiążący, postuluje pewne ogólne zasady w sprawie migracji i ma na calu ułatwienie współpracy różnych państw na tej płaszczyźnie. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres namawiał do poparcia dokumentu i zapewniał, że nie jest on w żadnym wypadku narzucaniem polityki migracyjnej. Skupiał się na humanistycznej stronie paktu, nazywając go „mapą drogową do powstrzymania cierpień i chaosu oraz przygotowania strategii współpracy, które będą służyć nam wszystkim”. Wyraził nadzieję, że państwa nieobecne na konferencji w przyszłości zdecydują się na poparcie tej inicjatywy.
Stanowisko Polski
Już 19 listopada wiadomo było, że Polska nie podpisze paktu. Nawet kilka tygodni wcześniej minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński mówił w rozmowie z mediami, że będzie rekomendował premierowi Mateuszowi Morawieckiemu odstąpienie od podpisania porozumienia, które jego zdaniem stawia znak równości między imigracją nielegalną a migracją legalną.
Czytaj też:
Holland: Do Polaków wciąż nie dotarło, że rzeczywistość idzie w niebezpiecznym kierunku