Wigilia i Wielki Piątek dniami wolnymi? Petru oponuje: Dobrobyt nie bierze się z dni wolnych

Wigilia i Wielki Piątek dniami wolnymi? Petru oponuje: Dobrobyt nie bierze się z dni wolnych

Ryszard Petru
Ryszard Petru Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Lider partii Teraz uważa, że Polacy mają za dużo dni wolnych i jest stanowczo przeciwny dokładaniu do listy dwóch kolejnych. Dziennikarze Wirtualnej Polski zwracają uwagę, że sam poseł, który tak chętnie wysyła innych do pracy, nie należy do najbardziej zapracowanych.

Do grona osób komentujących pomysł – o ustanowieniu Wigilii i Wielkiego Piątku dniami wolnymi od pracy – dołączył Ryszard Petru. – Kto nie chce pracować, może wziąć wolne. Dobrobyt nie bierze się z dni wolnych, tylko z pracy – stwierdził krótko. – Jesteśmy stanowczo na nie. W tym roku było czternaście dodatkowych dni wolnych! – dodawał. Już w październiku zresztą, gdy PiS zapowiadał jednorazowe uczynienie dnia 12 listopada wolnym od pracy, Petru grzmiał o "niechlubnym rekordzie unijnym. – W Polsce mamy 13 dni świątecznych wolnych od pracy – przypominał. – Pomysł z 12 listopada jako wolnym od pracy to działanie na niekorzyść naszej gospodarki – podkreślał.

Stefaniak: Polacy jednym z najbardziej zapracowanych narodów

Na najnowszy komentarz Petru, rzecznik PSL Jakub Stefaniak miał gotową odpowiedź. – Radziłbym panu Ryszardowi nie sugerować, że w związku z tym, że Polacy chcą więcej dni wolnych, to są leniami. Chyba że pan Ryszard ma jakieś własne, prywatne doświadczenia w tym temacie – stwierdził na łamach WP. – Według wszystkich dostępnych statystyk i badań, Polacy są zawsze w czołówce najbardziej zapracowanych narodów – dodał. Mówił też, że zwłaszcza w Wigilię 24 proc. badanych przez portal Praca.pl i tak wychodzi z pracy wcześniej. Podobnego argumentu używa poseł PSL Mieczysław Kasprzak, który jest autorem projektu o dniach wolnych. Podkreślał, że wydajność w polskich firmach i tak spada w okresie świątecznym, bo pracownicy biorą urlopy lub wychodzą wcześniej.

Jak wygląda praca Petru w Sejmie?

Jeśli jednak uważa, że Polacy pracują za mało, być może sam powinien dać przykład, jak pracować więcej? Wirtualna Polska sprawdziła, czy lider Teraz mógłby nazwać się „tytanem pracy” – przynajmniej w odniesieniu do Sejmu. Okazuje się, że poseł w tej kadencji opuścił już 1300 obowiązkowych głosowań w Sejmie (430. wynik na 460 posłów). Liczba interpelacji i zapytań poselskich dałaby mu z kolei 147. i 159. miejsce wśród wszystkich posłów. Petru z pewnością napracował się też przy swoich 80 wystąpieniach na sali plenarnej (151. miejsce).

WP zwraca uwagę, że były lider Nowoczesnej nie należy obecnie do żadnej podkomisji sejmowej. Zasiada tylko w komisji spraw zagranicznych, na której zdaniem rozmówców WP prawie w ogóle się nie udziela. Warto też zauważyć, że parlamentarny zespół ds. programu „Aktywna Rodzina”, któremu przewodniczy Ryszard Petru po raz ostatni zebrał się w 2017 roku. Za swoją ciężką pracę lider Teraz pobiera co miesiąc 10 tys. złotych (od lipca tego roku, wcześniej nie był posłem zawodowym).

Czytaj też:
Będą dwa dodatkowe dni wolne od pracy? „Fajny prezent dla Polaków”