– Uważam, że pierwsza dama powinna mieć pensję i powinna mieć odprowadzaną składkę emerytalną – mówi w rozmowie z „Wprost” Jolanta Kwaśniewska.
Małżonka prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego podkreśla, że zdecydowała się zabrać głos w tej sprawie, bo nie jest już żoną urzędującego prezydenta i nikt jej nie posądzi, że zabiera głos we własnej sprawie. – Mnie osobiście już to nie dotyczy. To ważna kwestia, której politycy, niestety, boją się podjąć – ocenia. – Wszyscy oczekują, że pierwsza dama będzie godnie reprezentowała kraj, prasa ocenia jej ubiór, fryzurę. Ta presja nie jest łatwa. Pewnie nie uwierzycie, ale będąc małżonką prezydenta, sama płaciłam za wszystkie ubrania, sama się czesałam i robiłam makijaż – mówi Jolanta Kwaśniewska. – Mam wrażenie, że ta prowizorka to u nas problem systemowy – podkreśla prezydentowa.
Temat pensji dla pierwszej damy podnieśli kilka miesięcy temu parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Zapowiedzieli oni przygotowanie ustawy, która regulowałaby status pierwszej damy. Obecnie nie może ona pracować, nie ma własnego dochodu, a więc i opłaconych składek. Tym samym każda kadencja oznacza ubytek w emeryturze. Jednak jak dotąd żaden projekt w tej sprawie nie wpłynął do laski marszałkowskiej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.