"Taka propozycja (dobrowolnego poddania się karze - PAP) padła, ale do chwili rozpoczęcia procesu obrona nie ustosunkowała się do niej" - powiedziała dziennikarzom prokurator Ewa Ambroziak. Nie podała więcej szczegółów. Przyznała, że obrona pływaczki jeszcze w trakcie śledztwa twierdziła, iż będzie walczyła w sądzie o jej uniewinnienie.
Za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności.
Według Ambroziak, Otylia Jędrzejczak nie zastosowała się do zasady ograniczonego zaufania w ruchu drogowym i nie zachowała należytych środków ostrożności.
W środę sąd wysłuchał zeznań pięciu świadków wypadku. Oprócz nich zeznawało także dwóch biegłych, którzy dokonali oględzin stanu technicznego samochodu pływaczki.
Ambroziak nie wykluczyła, iż w przypadku gdy nie pojawi się potrzeba przeprowadzenia nowych dowodów w sprawie, to proces mógłby zakończyć się na następnej rozprawie, zaplanowanej na czwartek. Sąd wysłuchać ma wtedy zeznań biegłych, którzy wydawali opinię na temat przyczyny wypadku.
W trakcie śledztwa przeprowadzono trzy ekspertyzy, które miały wyjaśnić przyczyny zdarzenia. W ostatniej, rozstrzygającej opinii, biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa uznali, iż przyczyną był nieprawidłowo wykonany manewr wyprzedzania oraz nadmierna prędkość - około 110 do 120 km/h.
Obrońcy pływaczki - Jakub Wende i Tadeusz Wolfowicz - nie chcieli komentować ani przebiegu procesu, ani jego możliwego rozstrzygnięcia.
Otylia Jędrzejczak stawiła się w sądzie z dwoma obrońcami i razem z rodzicami. Płakała, gdy odczytywano akt oskarżenia, a także potem w trakcie relacji świadków na temat przebiegu wypadku i szczegółów udzielania pomocy jej bratu.
Sąd przychylił się do wniosku obrony o wyłączenie jawności rozprawy na czas składania wyjaśnień przez Jędrzejczak. Uznał, iż jawne rozpoznanie sprawy w tej części procesu "mogłoby naruszać ważny interes prywatny oskarżonej, w tym prawa do zachowania tajemnicy szczegółów dotyczących jej życia prywatnego".
Do wypadku doszło 1 października 2005 roku wieczorem w miejscowości Miączyn koło Czerwińska, na drodze krajowej nr 62 Warszawa-Płock. Na miejscu zginął 19-letni brat pływaczki, Szymon. Ona sama doznała m.in. licznych potłuczeń, urazu stawu barkowego i kręgosłupa. W szpitalu spędziła dwa tygodnie. Później przeszła rehabilitację.
Podczas wyprzedzania kilku pojazdów Otylia Jędrzejczak, chcąc uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka fiatem uno, zjechała prowadzonym przez siebie chryslerem 300 C na lewą stronę jezdni. Po przejechaniu blisko stu metrów uderzyła w drzewo przednią częścią samochodu, który następnie dachował.
Taki przebieg zdarzenia zrelacjonował przed sądem kierowca fiata uno Sławomir G. "Z kilkoma innymi osobami postawiliśmy na kołach wywrócony samochód. O własnych siłach wysiadła z niego kobieta. W aucie pozostał mężczyzna. Wszystko wskazywało na to, ze jest z nim niedobrze. Udało się go wydobyć dopiero przy kolejnej próbie. Potem zadzwoniłem na numer alarmowy, wzywając pomoc" - zeznał.
Inny świadek powiedział sądowi, że Otylia Jędrzejczak przed manewrem wyprzedzenia, który zakończył się wypadkiem, wyprzedziła trzy inne samochody.pap, ss, ab