Dzięki globalnej sieci można się gruntownie przygotować do egzaminu, zapisać na zajęcia i wypożyczyć książki z uczelnianej biblioteki. Akademicka edukacja on line umożliwia studiowanie osobom pracującym oraz tym, które mieszkają daleko od ośrodków uniwersyteckich.
- Studia on line to przede wszystkim zniesienie przywiązania do miejsca. W czasach powszechnego przemieszczania się jest to szczególnie ważne - twierdzi Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu z Nowego Sącza, jednej z pierwszych polskich szkół wyższych, która zdecydowała się na kursy on line. W tym roku uczelnia zorganizowała dwa typy takich studiów:
w pełni internetowe (zwane w żargonie "full on line") oraz połączone z trybem telekonferencyjnym. W tym drugim systemie każdy student dysponuje całością materiału na CD-ROM. W Nowym Sączu za pomocą sieci można się uczyć zarządzania strategiami i finansami.
W jaki sposób zamienić tradycyjną uczelnię w interaktywny uniwersytet XXI wieku? - Zaraz po objęciu funkcji rektora ogłosiłem swego rodzaju manifest zatytułowany "Bądź Kolumbem cyberprzestrzeni". Jego celem było doprowadzenie do jak najpełniejszego wykorzystania sieci przez Akademię Górniczo-Hutniczą. Nie można było jednak tego zadekretować, należało użyć odpowiednich środków perswazji, aby przekonać młodzież do wykorzystywania Internetu w celach naukowych. To samo dotyczyło wykładowców, zwłaszcza najstarszych. Dla studentów urządziłem konkurs na najlepsze interaktywne notatki z zajęć napisane w języku HTML, którego uczyli się bezpłatnie. Starszym wykładowcom przydzieliłem ambitnych studentów, którzy zamieniali ich wiedzę w strony WWW - opisuje swój system wdrażania wirtualnych studiów prof. Ryszard Tadeusiewicz, rektor krakowskiej AGH.
Przykład AGH pokazuje, że Internet jest świetnym narzędziem edukacji nie tylko wtedy, gdy studenci znajdują się daleko od uczelni. Światowa pajęczyna to także świetne medium do nauki w sytuacji, gdy chętnych jest zbyt wielu. A w AGH studiuje około 27 tys. osób! - Jak sobie poradzić z taką czeredą? Zacząłem od tego, że każdy pokój akademicki ma łącze z Internetem. Studenci sami muszą zadbać o komputer, ale za to dostęp do sieci mają właściwie nieograniczony. Dodatkowo zorganizowałem kilka ogólnie dostępnych laboratoriów wyposażonych w trzysta nowoczesnych maszyn. Studenci mogą dzięki nim wysyłać e-maile, czatować, ale najczęściej się uczą - mówi prof. Tadeusiewicz.
Rektorzy AGH i Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu przyznają sieci szczególną rolę w procesie edukacji, różni ich jednak stanowisko wobec kwestii, czy zajęcia przez Internet powinny być prowadzone na początku studiów, czy też dopiero wtedy, gdy studenci już nieco okrzepną.
- Internet najlepiej sprawdza się w początkowej fazie studiów. Pozwala samodzielnie zdobyć podstawy wiedzy. Dopiero dobrze przygotowany młody człowiek może w pełni, na partnerskich warunkach korzystać z doświadczenia i wiedzy wykładowców - wyjaśnia prof. Tadeusiewicz.
- W mojej szkole pierwsze trzy lata studiów nigdy nie będą oferowane on line. Na studia przychodzą najczęściej ludzie młodzi, zaraz po szkołach średnich. Trzeba ich najpierw ukształtować, pokazać wzorzec bycia studentem, wprowadzić w świat akademicki - deklaruje Krzysztof Pawłowski. - A po trzech latach nauki stacjonarnej Internet okazuje się idealnym sposobem dokończenia studiów. Wiem z obserwacji, że wtedy właśnie młodzi ludzie intensywnie szukają pracy albo nawet zajmują coraz poważniejsze stanowiska. Brakuje im czasu na częste przyjeżdżanie do Nowego Sącza, nie chcą zaniedbywać obowiązków. Dla nich globalna sieć to zbawienie.
Wszyscy, którzy chcieliby skorzystać z internetowego kształcenia, muszą pamiętać, że nie zapewnia ono łatwego prześlizgnięcia się przez studia. Na każdej uczelni prowadzącej kursy on line egzaminy trzeba zdawać osobiście. Są one trudniejsze, bardziej rygorystyczne, bo wykładowca musi mieć pewność, że student opanował program. Czy ten system "swobodnej" nauki zakończonej ostrym egzaminem nie zniechęci osób wybierających się na internetowe studia? - Ależ skąd! Studenci podejmujący studia magisterskie są nadzwyczaj pragmatyczni. Zależy im nie tylko na tym, aby samemu zdać egzamin, ale także na tym, żeby inni nie zaniżali ogólnego poziomu absolwentów szkoły - zaprzecza Krzysztof Pawłowski.
Studia on line stają się coraz bardziej popularne. Ostatnio do uczelni wykorzystujących sieć w dydaktyce na odległość dołączyła Politechnika Warszawska. Od października tego roku w systemie tym będą się mogli kształcić studenci na wydziałach elektrycznym, elektroniki i technik informacyjnych. - Dla młodzieży z małych miast i wsi to nowa droga do zdobycia dyplomu szkoły wyższej - mówi prof. Jerzy Woźnicki, rektor PW.
Jak będą wyglądały studia on line w najbliższej przyszłości? - Chcemy w pełni wykorzystać ponadpaństwową strukturę Internetu do stworzenia "szkoły środkowoeuropejskiej", w której mogliby studiować na przykład Ukraińcy - uchyla rąbka tajemnicy Krzysztof Pawłowski. O dalszej internetyzacji uczelni myśli też rektor AGH.
- Chcę realizować coraz więcej nowych pomysłów, bo widzę, że Internet w mojej uczelni przyjął się znakomicie. Ostatnio dostaję od studentów e-maile z pytaniem, kiedy będą następne konkursy na najlepsze notatki napisane w języku HTML. Coś się widać zmienia dzięki sieci, bo to przecież trochę tak, jakby studenci sami upominali się o kolokwia - śmieje się prof. Tadeusiewicz.
- Studia on line to przede wszystkim zniesienie przywiązania do miejsca. W czasach powszechnego przemieszczania się jest to szczególnie ważne - twierdzi Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu z Nowego Sącza, jednej z pierwszych polskich szkół wyższych, która zdecydowała się na kursy on line. W tym roku uczelnia zorganizowała dwa typy takich studiów:
w pełni internetowe (zwane w żargonie "full on line") oraz połączone z trybem telekonferencyjnym. W tym drugim systemie każdy student dysponuje całością materiału na CD-ROM. W Nowym Sączu za pomocą sieci można się uczyć zarządzania strategiami i finansami.
W jaki sposób zamienić tradycyjną uczelnię w interaktywny uniwersytet XXI wieku? - Zaraz po objęciu funkcji rektora ogłosiłem swego rodzaju manifest zatytułowany "Bądź Kolumbem cyberprzestrzeni". Jego celem było doprowadzenie do jak najpełniejszego wykorzystania sieci przez Akademię Górniczo-Hutniczą. Nie można było jednak tego zadekretować, należało użyć odpowiednich środków perswazji, aby przekonać młodzież do wykorzystywania Internetu w celach naukowych. To samo dotyczyło wykładowców, zwłaszcza najstarszych. Dla studentów urządziłem konkurs na najlepsze interaktywne notatki z zajęć napisane w języku HTML, którego uczyli się bezpłatnie. Starszym wykładowcom przydzieliłem ambitnych studentów, którzy zamieniali ich wiedzę w strony WWW - opisuje swój system wdrażania wirtualnych studiów prof. Ryszard Tadeusiewicz, rektor krakowskiej AGH.
Przykład AGH pokazuje, że Internet jest świetnym narzędziem edukacji nie tylko wtedy, gdy studenci znajdują się daleko od uczelni. Światowa pajęczyna to także świetne medium do nauki w sytuacji, gdy chętnych jest zbyt wielu. A w AGH studiuje około 27 tys. osób! - Jak sobie poradzić z taką czeredą? Zacząłem od tego, że każdy pokój akademicki ma łącze z Internetem. Studenci sami muszą zadbać o komputer, ale za to dostęp do sieci mają właściwie nieograniczony. Dodatkowo zorganizowałem kilka ogólnie dostępnych laboratoriów wyposażonych w trzysta nowoczesnych maszyn. Studenci mogą dzięki nim wysyłać e-maile, czatować, ale najczęściej się uczą - mówi prof. Tadeusiewicz.
Rektorzy AGH i Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu przyznają sieci szczególną rolę w procesie edukacji, różni ich jednak stanowisko wobec kwestii, czy zajęcia przez Internet powinny być prowadzone na początku studiów, czy też dopiero wtedy, gdy studenci już nieco okrzepną.
- Internet najlepiej sprawdza się w początkowej fazie studiów. Pozwala samodzielnie zdobyć podstawy wiedzy. Dopiero dobrze przygotowany młody człowiek może w pełni, na partnerskich warunkach korzystać z doświadczenia i wiedzy wykładowców - wyjaśnia prof. Tadeusiewicz.
- W mojej szkole pierwsze trzy lata studiów nigdy nie będą oferowane on line. Na studia przychodzą najczęściej ludzie młodzi, zaraz po szkołach średnich. Trzeba ich najpierw ukształtować, pokazać wzorzec bycia studentem, wprowadzić w świat akademicki - deklaruje Krzysztof Pawłowski. - A po trzech latach nauki stacjonarnej Internet okazuje się idealnym sposobem dokończenia studiów. Wiem z obserwacji, że wtedy właśnie młodzi ludzie intensywnie szukają pracy albo nawet zajmują coraz poważniejsze stanowiska. Brakuje im czasu na częste przyjeżdżanie do Nowego Sącza, nie chcą zaniedbywać obowiązków. Dla nich globalna sieć to zbawienie.
Wszyscy, którzy chcieliby skorzystać z internetowego kształcenia, muszą pamiętać, że nie zapewnia ono łatwego prześlizgnięcia się przez studia. Na każdej uczelni prowadzącej kursy on line egzaminy trzeba zdawać osobiście. Są one trudniejsze, bardziej rygorystyczne, bo wykładowca musi mieć pewność, że student opanował program. Czy ten system "swobodnej" nauki zakończonej ostrym egzaminem nie zniechęci osób wybierających się na internetowe studia? - Ależ skąd! Studenci podejmujący studia magisterskie są nadzwyczaj pragmatyczni. Zależy im nie tylko na tym, aby samemu zdać egzamin, ale także na tym, żeby inni nie zaniżali ogólnego poziomu absolwentów szkoły - zaprzecza Krzysztof Pawłowski.
Studia on line stają się coraz bardziej popularne. Ostatnio do uczelni wykorzystujących sieć w dydaktyce na odległość dołączyła Politechnika Warszawska. Od października tego roku w systemie tym będą się mogli kształcić studenci na wydziałach elektrycznym, elektroniki i technik informacyjnych. - Dla młodzieży z małych miast i wsi to nowa droga do zdobycia dyplomu szkoły wyższej - mówi prof. Jerzy Woźnicki, rektor PW.
Jak będą wyglądały studia on line w najbliższej przyszłości? - Chcemy w pełni wykorzystać ponadpaństwową strukturę Internetu do stworzenia "szkoły środkowoeuropejskiej", w której mogliby studiować na przykład Ukraińcy - uchyla rąbka tajemnicy Krzysztof Pawłowski. O dalszej internetyzacji uczelni myśli też rektor AGH.
- Chcę realizować coraz więcej nowych pomysłów, bo widzę, że Internet w mojej uczelni przyjął się znakomicie. Ostatnio dostaję od studentów e-maile z pytaniem, kiedy będą następne konkursy na najlepsze notatki napisane w języku HTML. Coś się widać zmienia dzięki sieci, bo to przecież trochę tak, jakby studenci sami upominali się o kolokwia - śmieje się prof. Tadeusiewicz.
Więcej możesz przeczytać w 22/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.