Dziennikarze dotarli do nowych świadków w sprawie ks. Jankowskiego. Szokujące wyznania

Dziennikarze dotarli do nowych świadków w sprawie ks. Jankowskiego. Szokujące wyznania

Ksiądz Henryk Jankowski
Ksiądz Henryk Jankowski Źródło: Newspix.pl / MIROSLAW PIESLAK
Reporterzy „Czarno na białym” TVN 24 dotarli do nowych świadków, którzy zabrali głos w sprawie molestowania nieletnich przez księdza Henryka Jankowskiego.

Nie milkną echa artykułu „Dużego formatu”, w którym reporterka Bożena Aksamit opisała przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci przez prałata Henryka Jankowskiego. Dziennikarze TVN24 dotarli do kolejnej ofiary księdza. Michał Wojciechowicz był najmłodszym uczestnikiem strajku w Stoczni Gdańskiej i najmłodszych więźniem politycznym stanu wojennego. Duchownego spotkał na plebanii kościoła św. Brygidy, kiedy miał 17 lat. – Stoję w korytarzu i wychodzi ksiądz Jankowski. Pyta: co z mamą. Idę do niego się przytulić. Mija piętnaście sekund i czuję, że to nie jest ten dotyk jakby ojca, księdza. Tylko czuję, że mnie przyciska do siebie i czuję jego penisa na sobie. (…) Wtedy to był absolutny paraliż. On mnie po policzku gładził i nagle złapał mnie za głowę i chciał mnie pocałować. Ja się ocknąłem wtedy – wyznał mężczyzna. Wojciechowicz podkreślił, że po tej sytuacji nie dopuszczał już do spotkań sam na sam z księdzem.

Inny świadek powiedział anonimowo, że ksiądz Jankowski miał być stałym bywalcem jednego z gdańskich pubów. – Część pubu nie była otwarta dla wszystkich. W sali kinowej wyświetlane były tylko filmy porno – tłumaczył. Mężczyzna twierdził, że on także padł ofiarą duchownego. – Wychodziłem z lokalu, a on wchodził i na schodach złapał mnie za tyłek. Kiedy wychodził, czekało na niego parę chłopaków. Czekali na niego z tego względu, że on za seks płacił ludziom. I to dobrze płacił na te czasy. Tam wszyscy wiedzieli o tym. On był stałym klientem – wyznał. Mężczyzna dodał, że ksiądz starał się zachować anonimowość w takich sytuacjach. – Przychodził w płaszczyku i kapeluszu. Wchodził do półciemnej sali – zaznaczył w rozmowie z TVN24.

Zarzuty pod adresem Jankowskiego

Ksiądz, który zmarł w 2010 roku, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych, a zarazem kontrowersyjnych duchownych w Trójmieście. W tekście, który został po części oparty na książkach Jerzego Danilewicza „Bursztynowy prałat” oraz Petera Raina „Ostatnia bitwa prałata. Sprawa ks. Henryka Jankowskiego o molestowanie osób małoletnich w świetle dokumentów”, padło wiele mocnych zarzutów.

Z tekstu reporterki Bożeny Aksamit dowiadujemy się, że ksiądz miał się dopuszczać molestowania seksualnego i pedofilii m.in. poprzez całowanie kleryków w usta czy spanie z nastolatkami w jednym łóżku. Kobieta, która sprzątała na plebanii twierdzi, że widziała jak duchowny przytula chłopców i klepie ich po pośladkach. Najmocniejszy zarzut dotyczy samobójstwa ciężarnej 16-latki, która wyskoczyła z okna. Z informacji reporterki wynika, że dziewczyna była molestowana przez prałata. W liście pożegnalnym miała napisać, że „nie będzie miała dziecka Jankowskiego i być może dopiero teraz ktoś uwierzy, że została zgwałcona”. Jej młodsza koleżanka – Barbara Borowiecka – także twierdzi, że padła ofiarą molestowania. – Był jak bestia (...) Dopadł mnie, gdy szarpałam się z klamką. Dotykał piersi, powiedział, że pokaże mi, co to znaczy od tyłu. Wkładał ręce w majtki i próbował je zdjąć. Nie udało mu się (...) Byłam przerażona, nie rozumiałam, czego chce, co to znaczy od tyłu. A on mówił: Ja ci pokażę, jak się spuścić. Był obleśny. (...) Pamiętam, jak złapał mnie za buzię i próbował otworzyć usta – opowiadała.

„Fakty” TVN dotarły do kolejnej ofiary duchownego. – Każde z dzieci podchodziło i ksiądz Jankowski niektórych sadzał sobie na kolano, głaskał. (...) Pamiętam tylko, że mi wtedy włożył rękę, bo miałam taką krótką sukieneczkę. Włożył mi wtedy rękę pod tę sukieneczkę i ściskał, dotykał moje pośladki – wspominała jedna z byłych parafianek księdza, która pragnęła pozostać anonimowa. – Mam też ogromną złość do tych wszystkich ludzi, którzy wiedzieli o tym – podkreśliła w rozmowie z „Faktami” TVN. – To było ciało o ciało, bo członkiem wodził mi na przykład po piersiach, czy po plecach, czy po pupie. To nie tak, że on mnie wybrał, bo jak dzieciaki uciekały do piwnic czy do budynków, w których mieszkały, to chyba dobierał się do pierwszej osoby, którą dorwał – dodawała rozmowie z „Faktami” TVN Barbara Borowiecka, której przypadek opisano w „Dużym formacie”.

Czytaj też:
Mocne kazanie abp Głodzia. Padły słowa o opozycji i księdzu Jankowskim

Źródło: TVN24 / Wprost.pl