Grzegorz Chlasta, Radio dla Ciebie: Jaki to będzie rok, panie ministrze? Dla Węgier? Dla świata?
Szilárd Németh: Przed nami dwa bardzo ważne wydarzenia. Jedno z nich, to trzydziesta rocznica upadku komunizmu w Europie. I jeśli ktoś, to właśnie my, Polacy i Węgrzy, wiemy, co to dla nas oznaczało. Co dla nas znaczyła wolność, czym była wspólna walka o wolność, którą kilka dziesięcioleci wcześniej nam odebrano. I w tym mogliśmy liczyć tylko nawzajem na siebie, bo przecież Europa Zachodnia zostawiła nas samych sobie.
Świat jest w okresie zmiany, na świecie trwają konflikty, ludzie zadają sobie pytanie czy będzie wojna.
W podstawowy sposób zmieniła się sytuacja bezpieczeństwa w Europie. Największym wyzwaniem w Europie stała się kwestia nielegalnej migracji oraz migracja sama w sobie. Widać, na ile biurokraci z Brukseli naciskają w tej kwestii. Jak bardzo by chcieli, żeby Europa stała się krajem uchodźców. I praktycznie ta tęsknota za wolnością z 1989 r., o którą wspólnie walczyliśmy, którą zdawało się, że udało się nam urzeczywistnić, może się właśnie teraz skończyć, jeśli nie staniemy znów ramię w ramię. Ten rok choćby z tego względu będzie dla nas bardzo ważny. Znów musimy się zjednoczyć. Polacy i Węgrzy wraz z grupą V4 pokazali teraz, że chcą innej Europy. I mamy swoich naśladowców. A stawką majowych wyborów parlamentarnych jest to, czy Europa stanie się krajem uchodźców i straci swoją chrześcijańską tożsamość, swoją kulturę narodową, czy też będziemy w stanie ją zachować i pozostaniemy nadal Europejczykami, czerpiąc z idei europejskiej wolności w kolejnych dziesięcioleciach.
A czy to się da pogodzić z obecnością w UE? Nie da się nie zauważyć napięcia między Unią Europejską a Węgrami.
Jest potrzebna zmiana. Unia Europejska to dobra rzecz. Widać to doskonale na przykładzie brexitu. Anglicy czuli, że w Brukseli coś nie gra, że tam podejmuje się decyzje przeciwko nim. Mimo to chcą zostać w Unii Europejskiej, bo nie wiedzą co będzie dalej. A my zgadzamy się z Anglikami, że w Brukseli trzeba zmienić tych biurokratów, którzy popierają uchodźstwo, chcą Europy uchodźców. To jest główna kwestia majowych wyborów: czy Europa będzie popierała uchodźców, czy też utrzymamy Europę taką, jaka była.
A jakich zmian w Europie Węgry by chciały?
Chcemy utrzymać Europę. Bo jeśli chodzi o zmianę… to w Europie nie trzeba dokonywać zmian. W Europie nie ma czego zmieniać. Wspólnota Europejska to wspaniała sprawa. Stoimy na stanowisku, że należy zbudować Europę wolnych, silnych i niezależnych narodów. A w Brukseli, gdzie nadszedł czas na odnowienie polityczne, na odnowienie parlamentu - Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej oraz czas na nową Radę Europy. Wybory narodowe zadecydują o składzie Rady Europy, ale teraz, w majowych wyborach, wybieramy skład Parlamentu Europejskiego, który wybierze Komisję Europejską, a więc bardzo istotną kwestią pozostaje, jakie podejmiemy w maju decyzje.
A czy kraje Europy Środkowo-Wschodniej ściślej powinny tworzyć coś, co będzie alternatywą dla Unii Europejskiej?
Chciałem podkreślić, że nie ma tu mowy o opozycjach między poszczególnymi państwami. Nie jest to Europa pełna sprzeczności między państwami. Znaleźliśmy się w miejscu, w którym Europa Środkowo-Wschodnia się podzieli… Każdy by się spodziewał, że zgodnie z tradycją, narody środkowoeuropejskie, czyli Czesi, Słowacy, Rumuni, Węgrzy, Chorwaci staną przeciwko sobie. To niesamowite, ale właśnie te narody połączyły swoje siły. I teraz tworzy się oś Rzym – Warszawa, wzdłuż której można zorganizować współpracę między krajami, zdolność ochrony interesów tych krajów, o której pan też mówił. Zgadzam się z panem, że chodzi tu o kwestię bezpieczeństwa. Chodzi o bezpieczeństwo całej Europy. To istotne dla wszystkich, w tej kwestii cieszymy się również poparciem narodów Europy Zachodniej, jedynie obecna polityka, obecna biurokracja nas nie popiera. My nie chcemy tu ataków terrorystycznych, przestępstw związanych z przybywającymi uchodźcami, nie chcemy takich miejsc w miastach, do których strach się udać, jak to ma miejsce obecnie w Europie Zachodniej, nie chcemy „no go zone”. Dziękujemy, ale obejdziemy się bez tego. Bo obecnie u nas, w Europie Wschodniej, w Europie Środkowej, nie ma takich rzeczy. My jeszcze się uchowaliśmy, zachowaliśmy swoją europejskość. U nich pojawia się już kwestia uporządkowania tego problemu, bo przecież ci uchodźcy już tam żyją.
Czy to napięcie z Brukselą nie powoduje, że to nas spycha na wschód?
Dla mnie jest to niezrozumiałe, przecież Unia Europejska to wspólnota 28 krajów. A ta dyskusja rozgrywa się tu, na tym obszarze. Jest to dyskusja Brukseli z państwami narodowymi. I powstaje pytanie, czy jesteśmy w stanie sprawić, by decyzje podejmowane przez ludzi dotarły aż do Brukseli. Sądzę, że o to tu teraz chodzi. Chodzi o bezpieczeństwo w Europie. Chodzi o przyszłość Europy. To, o czym pan mówi, to wybór, którego należy dokonać między Stanami Zjednoczonymi Europy, a Unią Europejską wolnych państw europejskich.
A czy Unia Europejska jest w stanie skutecznie konkurować z Chinami, z Ameryką?
Tylko ona jest w stanie z nimi konkurować. Europa tylko wtedy będzie silna, jeśli silne narody będą mogły trzymać się razem. Dotychczas Europa tylko wówczas była silna, kiedy jej narody były silne. Mógłbym to ująć prościej: Europa to nie Bruksela. Europa to Warszawa, Budapeszt, Berlin, Londyn, Praga, Paryż, itd.
A jak będzie wyglądać Unia Europejska za 50 lat?
Za 50 lat Unia Europejska będzie istniała w takim kształcie, w jakim my ją przekażemy naszym dzieciom. Z jednej strony to będzie istotnym czynnikiem, z drugiej strony to, czego one będą chciały. Czas pokaże. Tajemnicą Europy jest demokracja grecka, prawo rzymskie i wiara chrześcijańska. Jeśli będziemy w stanie je utrzymać, to Europa pozostanie chrześcijańska, europejska i narodowa.
Co pana zdaniem jest teraz największym wyzwaniem dla Europy? Nie licząc uchodźców, o których już mówiliśmy?
Wszystko wskazuje na jedno. Europa albo będzie scentralizowana, skupiona wokół Brukseli, albo będzie to Europa narodowa. Próbują nam narzucić pod względem gospodarczym i pod każdym innym względem, aby to Bruksela decydowała za nas. A my odpowiadamy na to: zamiast Węgier, zamiast Polski nie może decydować centrala w Brukseli. Nie mogą na przykład narzucić, jaki mamy mieć system podatkowy. Nie mogą nam narzucić, w jaki sposób mamy wspierać nasze rodziny, dzieci. Ważne jest, aby decyzje krajowe pozostały w gestii narodowej. To my jesteśmy w stanie zadecydować, czego chcemy, w jaki sposób chcemy żyć w przyszłości.
I jaki jest patent Budapesztu na układanie się z Brukselą w tych kwestiach?
Unia Europejska to my. Unia Europejska posiada swój system decyzyjny, który dotychczas działał, a teraz chciano doprowadzić do jego wypaczenia. Aby móc zrozumieć tę bardzo istotną kwestię… Zapytał Pan przed chwilą, czy byłbym w stanie wskazać w Europie coś, co po kwestii uchodźców jest najważniejszym problemem. Jest oczywiste, że to kwestia demograficzna. Ale na to, w jaki sposób chce do tego podejść strona popierająca kwestię uchodźców, która chciałaby ubywającą ludność europejską, pracowite jednostki, siłę rąk ludzkich w Europie zastąpić uchodźcami, na to my mamy jedną odpowiedź. I sądzę, że w tej kwestii będą zgodni Polacy, Węgrzy, grupa V4 i wszyscy ci, którzy przez ostatnie kilka dekad żyli tu w Europie: my wolimy wspierać własną dzietność. Chcielibyśmy, aby na Węgrzech, w węgierskich rodzinach rodziły się węgierskie dzieci. I uczynimy wszystko, aby tak się stało.
Jak pan się czuje w Polsce, panie ministrze?
Doskonale. Dziękuję. Zawsze czuję się tu wspaniale. Mógłbym przecież powiedzieć, że Polacy i Węgrzy już od ponad tysiąca lat czują się dobrze w swoim towarzystwie. Jest to fakt historyczny. Polacy są bardzo gościnnym narodem. A jeśli spotykają Węgrów, to dzieje się coś takiego, co było mi dane doświadczyć tu w ciągu ostatnich kilku dni. Dziękuję za to, czułem się tu doskonale.
Są takie postacie w polskiej historii, szczególnie dla pana bliskie?
Jeszcze jako uczeń, kiedy byłem nastolatkiem, doświadczaliśmy tego, jacy są Polacy. Ja chodziłem do szkoły średniej w latach 1970-tych, 1980-tych - na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX. wieku, kiedy sytuacja w Polsce była niezwykle trudna. Słyszeliśmy w Radiu Wolna Europa, że są tu takie osoby, jak Lech Wałęsa, Karol Wojtyła, Jerzy Popiełuszko, którzy jednoczą prostych robotników i sprzeciwiają się, protestują przeciwko temu, co komunizm stworzył tu w Polsce. Spośród nich ojciec Jerzy Popiełuszko stał się męczennikiem sprawy. Oddał swoje życie, aby tu w Polsce i w mojej ojczyźnie, na Węgrzech oraz w całej Europie Wschodniej zmieniła się sytuacja. My jako nastolatkowie, jako dojrzewająca młodzież, byliśmy oczarowani tym, co się tu dzieje. Obserwowaliśmy to z wielką sympatią. Bardzo szanowaliśmy Polaków. Demonstrowaliśmy to również w ten sposób, że oglądaliśmy polskie filmy. Spotykaliśmy się też z Polakami. Na przykład mi po raz pierwszy polski ksiądz pokazał film pt. „Jesus Christ Superstar”. Doświadczyliśmy również tego, jak komuniści powiedzieli, że w Polsce sytuacja jest taka zła, bo Polacy nie chcą pracować. Na pewno słyszeliście już o tym wcześniej. Mamy zupełnie inne doświadczenia. I to nie tylko obecnie, ale już wówczas tak było. Bo właśnie tam, przy Liceum Jedlika, do którego ja uczęszczałem, był polski targ. Oczywiście było to nielegalne, ten targ. Ale ówczesna policja nie miała odwagi rozwiązać go, bo cała dzielnica Csepel tam robiła zakupy.Mieliśmy tylko pozytywne doświadczenia z Polakami. Otrzymaliśmy bardzo wiele, dużo wsparcia, siły. Ale przecież tak było w całej historii. Tak samo współpracowaliśmy w 1956 roku. Podczas drugiej wojny światowej. W 1920 roku. I moglibyśmy przejrzeć całą historię, aż do początków państwowości polskiej i węgierskiej. Zawdzięczamy to pewnie temu, że tymi dwoma krajami opiekuje się w niebiosach Matka Boska.
Rozmowę przeprowadził Grzegorz Chlasta, Radio dla Ciebie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.