Dzierżanowski: Ani bomba, ani kapiszon. Na Nowogrodzkiej wybuchł granat

Dzierżanowski: Ani bomba, ani kapiszon. Na Nowogrodzkiej wybuchł granat

Siedziba PiS na Nowogrodzkiej
Siedziba PiS na Nowogrodzkiej Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
W ogólnonarodowym sporze o siłę rażenia „Taśm Kaczyńskiego”: „bomba czy kapiszon” jestem symetrystą. Po publikacji „Wyborczej” zapewne nikt nie pójdzie do więzienia, ani teraz, ani po zmianie władzy. Jednak – wskutek publikacji taśm - owa zmiana władzy jest dziś bardziej prawdopodobna niż kiedykolwiek od trzech lat.

Zwolennicy (oraz posłuszni im komentatorzy) próbują sprawę zbagatelizować. A nawet przekuć na korzyść prezesa PiS. Według nich publikacja „Wyborczej” to nic wielkiego. Góra zrodziła mysz. Sam jest uczciwy, chciał zapłacić kontrahentowi, choć ten nie umiał przedstawić wymaganych rachunków. W dodatku jest twardo chodzącym po ziemi specjalistą od biznesu. Jednym słowem – polityk idealny.

Z kolei część dziennikarzy liberalnych jeszcze przed ujawnieniem taśm podbijało bębenek oczekiwań do granic wytrzymałości. Niektórzy się więc spodziewali czegoś, co z dnia na dzień zmiecie rząd, pozbawi stanowiska prezesa PiS, a może nawet spowoduje falę aresztowań czy przynajmniej postępowań prokuratorskich.

W rzeczywistości otrzymaliśmy niezwykle ciekawy materiał dziennikarski odsłaniający najtajniejsze kulisy polityki na samych szczytach władzy. Okazuje się, że nie robią jej znani nam z mediów politycy partii rządzącej, lecz kuzyni i powinowaci prezesa , jego sekretarka, kierowca oraz członkowie rodzin.

Ten egzotyczny team postanowił poukładać polską politykę. Nie na miesiące, nawet nie na lata, lecz na dziesięciolecia. Bo - trzeba sobie jasno powiedzieć – nagrane rozmowy przy Nowogrodzkiej nie dotyczyły bynajmniej budowy wieżowca. Ich celem nie było nawet wzbogacenie się prezesa czy jego bliskich. W rzeczywistości chodziło o ustawienie polskiej polityki na kilka pokoleń.

W jaki sposób? otrzymują dziś z budżetu państwa po jakieś 20 mln zł rocznie. Gdyby projekt budowy wieżowca przy Srebrnej się powiódł, dochód powiązanych z  spółek i fundacji mógłby wynieść nawet cztery razy więcej. Takiego zaplecza finansowego nie miało w Polsce żadne środowisko polityczne od czasu upadku PZPR. W tej sytuacji opozycja w Polsce zostałaby finansowo zaorana.

Wszystko wskazuje na to, że ten misterny plan miał być ostatnim wielkim projektem Jarosława Kaczyńskiego. Mimo wszystko, politycznym nie biznesowym. Bo  nie idzie do władzy dla pieniędzy. On zdobywa pieniądze, żeby mieć władzę.

Na przeszkodzie realizacji tego planu stanął warszawski Ratusz, aktywista miejski oraz – zupełnie nie spodziewanie – spowinowacony z Kaczyńskimi austriacki deweloper. Ten ostatni nagrał rozmowy przy Nowogrodzkiej, detonując granat. Ten granat może pogrzebać nie tylko projekt budowy gigantycznego finansowego zaplecza , ale także wizję drugiej kadencji rządów .

Od kilku dni politycy PiS konsekwentnie robią dobrą minę do złej gry. Wygląda jednak na to, że czeka ich teraz sporo nieprzespanych nocy.

Czytaj też:
Dzierżanowski: Szok! Kaczyński nie jest ekonomiczną ciapą
Czytaj też:
Taśmy Kaczyńskiego. Prezes PiS spotkał się z Geraldem Birgfellnerem 20 razy
Czytaj też:
Bank Pekao wydał oświadczenie o inwestycji w „wieże Kaczyńskiego”