Iskrzy między obozami Hillary Clinton i Baracka Obamy

Iskrzy między obozami Hillary Clinton i Baracka Obamy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chociaż do wyborów prezydenckich w USA jest jeszcze ponad półtora roku, wydarzeniem w rozpoczętej już kampanii wyborczej stała się publiczna kłótnia sztabów politycznych dwojga głównych demokratycznych kandydatów: senatorów Hillary Clinton i Baracka Obamy.

Burza wybuchła po felietonie wziętej publicystki Maureen Dowd w "New York Timesie", w którym ujawniła ona wypowiedź czołowego producenta filmowego Davida Geffena wymierzoną przeciw senator Clinton i jej mężowi, byłemu prezydentowi Billowi Clintonowi.

Geffen, którego majątek ocenia się na prawie 4 miliardy dolarów, hojnie sponsorował dotychczas kampanie wyborcze Clintonów. Tym razem jednak ogłosił, że popiera Obamę, ponieważ pani Hillary - jak oświadczył - jest "niezmiernie polaryzującą postacią".

Wyraził też pretensję, że senator nie przyznała dotychczas, że jej głosowanie za upoważnieniem prezydenta George'a W. Busha do inwazji Iraku było błędem i oskarżył ją i jej męża, że "potrafią kłamać tak dobrze, że jest to niepokojące".

Wypowiedź Geffena spotkała się z natychmiastową ripostą rzecznika senator Clinton, Howarda Wolfsona. Rozesłał on e-mail do mediów, w którym wezwał Obamę do odcięcia się od swego nowego sponsora.

"Jeżeli senator Obama szczerze - jak twierdzi - pragnie oczyścić politykę z bezwzględnych ataków personalnych, powinien zwolnić finansowego szefa swej kampanii (Geffena) i zwrócić jego pieniądze" - napisał Wolfson.

Obóz Obamy wyjaśnił, że Geffen nie pełni żadnej funkcji w jego sztabie wyborczym. Rzecznik senatora Robert Gibbs powiedział: "Nie będziemy ingerować w spór między Clintonami a kimś, kto był kiedyś ich największym sympatykiem". Inny członek sztabu Obamy oświadczył: "Clintonom Geffen nie przeszkadzał, gdy łożył miliony na ich kampanię i spał w sypialni Lincolna w Białym Domu".

Była to aluzja do wykorzystywania Białego Domu do zbierania funduszy na kampanie wyborcze przez prezydenta Clintona, co krytykowano wówczas jako przejaw politycznej korupcji.

W rewanżu sztab Obamy wytknął Hillary Clinton, że chwaliła niedawno senatora stanowego z Karoliny Południowej Roberta Forda, który poparł jej kandydaturę, chociaż powiedział, że jeśli Partia Demokratyczna postawi na Obamę jako swego kandydata, przegra on, gdyż jest Afroamerykaninem. Ford przeprosił potem za swoją wypowiedź.

Obama i Clinton starali się zdystansować od oświadczeń swoich sztabów wyborczych.

ab, pap