Para wspinaczy przed wyruszeniem na szczyt Nanga Parbat przez kilka tygodni wyczekiwała na dobrą pogodę. Kiedy w końcu zaatakowali górę, udało im się dotrzeć do wysokości 6000 tys. metrów. Tam po raz ostatni nawiązali kontakt z bazą. Miało to miejsce w niedzielę 24 lutego i od tamtego czasu z oboma himalaistami nie było żadnego kontaktu. To o tyle niepokojące, że nie widać ich na ścianie góry nawet przy słonecznej pogodzie.
Portal tatromaniak.pl donosi, że do akcji ratunkowej gotowy był już śmigłowiec, którym miał polecieć m.in. Ali Sadpara - pierwszy człowiek, który zdobywał Nanga Parbat zimą. Ze względu jednak na konflikt pomiędzy Pakistanem i Indiami przestrzeń powietrzna nad Kaszmirem została zamknięta. O pomoc w ratowaniu himalaistów poproszono także rosyjsko-kazachsko-kirgiską wyprawę z bazy pod K2. Jak dotąd gotowość do działania wyraził już Ali Sadpara.
Czytaj też:
Kolejna narodowa wyprawa na K2. „Zdobywczy sposób wspinania jest bardzo machocentryczny”