Do dymisji rządu doszło po tym, jak premier przegrał w Senacie głosowanie nad informacją na temat polityki zagranicznej. Porażka ta ukazała głębokie podziały w skłóconej centrolewicowej koalicji, złożonej aż z dziewięciu ugrupowań. Prodi oświadczył, że nie zamierza dalej kierować radą ministrów w sytuacji, gdy koalicyjni parlamentarzyści głosują przeciwko decyzjom rządu. Decyzję o swoim pozostaniu na czele gabinetu Romano Prodi uzależnił od udzielenia całkowitego poparcia przez liderów wszystkich ugrupowań rządowych dla przedstawionego przez niego w czwartek 12-punktowego dokumentu programowego.
W dokumencie tym znalazły się niemal wszystkie sporne kwestie, które podzieliły koalicję i w rezultacie doprowadziły do dymisji szefa rządu. W pierwszym punkcie tego swoistego paktu z koalicjantami Prodi zażądał od wszystkich ugrupowań "poszanowania międzynarodowych zobowiązań i misji pokojowych". Chodzi przede wszystkim o pełne poparcie dla obecności włoskich wojsk w Afganistanie, przeciwko czemu głosowali w parlamencie niektórzy politycy z partii komunistycznej i ugrupowania Zielonych.
Inne postulaty premiera to m. in. innymi zgoda w sprawie rządowego dekretu o liberalizacji handlu i usług, wspólny wysiłek na rzecz rozwoju południa Włoch, prowadzenie polityki prorodzinnej i budowa superszybkiej kolei na trasie Lyon-Turyn (kontestowanej przez ekologów i niektórych lokalnych polityków koalicyjnych z Piemontu), a także przyznanie prezesowi rady ministrów ostatniego zdania w kwestiach spornych. W programie tym nie znalazł się natomiast szeroko ostatnio dyskutowany rządowy projekt ustawy o przyznaniu niektórych praw i przywilejów parom żyjącym w stałych związkach, w tym homoseksualistom.
Również ta kwestia wywołała nie tylko gwałtowne protesty włoskiego Kościoła i Watykanu oraz samego papieża, ale także spory wewnątrz koalicji. Stanowczo od tego przyjętego już przez rząd projektu odciął się minister sprawiedliwości, katolicki polityk centrum Clemente Mastella. Koalicjani poparli dokument i zobowiązali się do lojalności i dyscypliny. Minister Mastella obiecał zaś, że nie będzie się więcej kłócić z ministrem infrastruktury Antonio Di Pietro.
Najbliższe dni centrolewica poświęci na poszukiwanie głosów, aby uzyskać niemal pewne wotum zaufania. Może się jednak zdarzyć, że ze względu na prawie równy układ sił w parlamencie, zwłaszcza w Senacie, podobnie jak tuż po powołaniu rządu w maju zeszłego roku, przewaga głosów będzie niewielka. Wiadomo, że rząd może liczyć na głosy kilku polityków centrowej partii UDC, którzy zerwali z opozycyjnym blokiem byłego premiera Silvio Berlusconiego.
pap, em