Minister Czerwińska, czyli czołowe zderzenie z polityką

Minister Czerwińska, czyli czołowe zderzenie z polityką

Teresa Czerwińska
Teresa Czerwińska Źródło: Newspix.pl / MAREK KONRAD / FOTONEWS
– Żaden minister finansów nie byłby szczęśliwy, gdyby nagle musiał wytrzasnąć kilkadziesiąt miliardów złotych – przyznaje rozmówca z rządowego zaplecza

Mogła tupnąć nogą, wparować z impetem do gabinetu prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wymachiwać dymisją – wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska mogła sobie pozwolić na wiele. I z tej wyjątkowej pozycji korzystała, by przeforsować takie rozwiązania, jakie chciała.

Niewielu ministrów finansów miało takie możliwości jak ona. Wynikającąe z jednej strony z niekwestionowanych kompetencji, z drugiej – sprawnego poruszania się w świecie politycznego cynizmu. To jednak sztuka ekwilibrystyczna, gdy odpowiada się za tak wrażliwy obszar jak państwowe finanse. Taką rolę – kreatorów gospodarczych w fotelu szefa resortu finansów pełnili Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko, Gilowska, Jacek Rostowski, czy wreszcie Mateusz Morawiecki. Każde z nich okazało się na swój sposób politycznym graczem wagi ciężkiej.

Takiej roli z założenia nie miała pełnić Teresa Czerwińska, profesor PAN, ekspert i fachowiec od finansów z ekipy Morawieckiego. Gdy Morawiecki zostawał szefem rządu, w resortach, za które wcześniej sam odpowiadał, obsadzał profesjonalnych administratorów.

Minister finansów radziła sobie sprawnie, to jej resort stoi na pierwszej linii walki o uszczelnianie VAT-u. Pieniądze zaoszczędzone w ten sposób przez państwo są zaś fundamentem polityki transferów socjalnych PiS.

Nieoczekiwanie prorządowe media poinformowały, że Czerwińska podała się do dymisji. Według nieoficjalnych doniesień, miała się w ten sposób sprzeciwić nowej „piątce” Kaczyńskiego, a zwłaszcza planowi wypłat 500 plus za każde dziecko. O tym, że wewnątrz rządu ten pomysł wzbudził wątpliwości, świadczyły też wypowiedzi wicepremiera Jarosława Gowina (który w zamian zaproponował 1000 złotych na trzecie dziecko).

Po tych informacjach Czerwińska zapadła się pod ziemię, a resort finansów i rzeczniczka rządu raczej miękko dementują doniesienia o jej woli odejścia. Gdy dzwonimy do jednego z wysokich rangą urzędników obozu rządzącego, usiłuje nieudolnie bagatelizować całą sprawę, przekonuje: - To tylko plotki, podsycane tak z zewnątrz, jak i z wewnątrz rządu – powtarza, by po chwili westchnąć i przyznać: - Żaden minister finansów nie byłby szczęśliwy, gdyby nagle musiał wytrzasnąć kilkadziesiąt miliardów złotych.

Czerwińska nie ma pozycji, która umożliwiłaby jej postawienie się szefowi rządu, a tym bardziej prezesowi partii rządzącej. Ale być może dzięki temu, że nie zaangażowała się w politykę, ma jednocześnie znacznie większe poczucie odpowiedzialności niż politycy w roku dwóch kampanii wyborczych. Jeśli prawdą jest, że Czerwińska woli odejść niż firmować plany nadmiernie nadwerężające państwowe finanse – to sytuacja alarmująca. Zasadnicze pytanie brzmi, co zrobi w niej premier Morawiecki.

Źródło: Wprost