Łukasz Zbonikowski pochwalił się w mediach społecznościowych postanowieniem Sądu Najwyższego w sprawie, którą wytoczyła mu jego była żona. Monika Zbonikowska w prywatnym akcie oskarżenia zarzuciła mężowi dwukrotnie naruszenie nietykalności cielesnej - podczas małżeńskiej kłótni miał wyrwać swojej ówczesnej żonie telefon komórkowy. Rok później miał szarpać ją i wykręcić jej ręce podczas kłótni o uprawę ziemi. „Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w Izbie Karnej sprawy Łukasza Zbonikowskiego oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej z powodu kasacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżycielki prywatnej od wyroku Sądu Okręgowego w Toruniu (…) postanowił oddalić kasację, jako bezzasadną” – czytamy w postanowieniu Sądu Najwyższego. „Odebrałem postanowienie Sądu Najwyższego do kasacji jaką złożyła moja ex żona podpuszczona przez podłych doradców. (...) Sądy, w przeciwieństwie do opinii publicznej okłamywanej przez rynsztokowe tabloidy, znają prawdę z akt sprawy! Oskarżenia oczywiście bezzasadne – skomentował polityk PiS.
Niska szkodliwość społeczna
Wcześniej Sąd Rejonowy w Chełmnie nie stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że kobieta była bita. Uznał jedynie, że miała wykręcane ręce i była szarpana przez małżonka. Stwierdził, że Zbonikowski rzeczywiście naruszał nietykalność cielesną kobiety, jednak ze względu na niski stopień winy i społecznej szkodliwości jego czynu, podjął decyzję o umorzeniu postępowania. Poseł miał zostać poddany jedynie rocznej próbie. Dopiero jeśli złamie jej warunki – to znaczy popełni w tym czasie podobne, lub poważniejsze przestępstwo, proces zostanie wznowiony. W II instanci Sąd Okręgowy w Toruniu umorzył postępowanie, uznając, że szkodliwość społeczna czynów polityka jest znikoma.
„Człowiek nawet sobie nie może wyobrazić, jak nienawiść i pazerność mogą zaślepić kobietę”
Zbonikowski nie przyznał się do winy. Od początku utrzymuje, że to intryga żony, z którą się rozwodzi. Twierdzi, że jest mu przykro, że dla niektórych kobiet małżeństwo to majątek, dzieci to pieniądze, a mąż to źródło dochodów. – Człowiek nawet sobie nie może wyobrazić, jak nienawiść i pazerność mogą zaślepić kobietę – tłumaczył.
Zbonikowskiego „przepis na żonę”
Żona posła PiS o swoich problemach opowiedziała w mediach. Ujawniła, że przez wiele lat była poniżana przez swojego męża. – Stałam się elementem jego wizerunku. Od początku mnie oszukiwał, zdradzał ze stażystką. Nazywał mnie krową. Upokarzał, poniżał, wyśmiewał. A publicznie zamawiał msze święte w naszej intencji i chodził na pielgrzymki do Częstochowy – opowiada żona posła. Szukając dowodów na zdradę, kobieta znalazła w rzeczach posła sporządzony przez niego przepis na żonę. Możemy w nim przeczytać, że żona „ma być ładna, żeby seks nie był przymusem, niewysoka, z płaską głową, żeby można było na niej postawić szklankę z piwem, do tego posłuszna, inteligentna i w miarę majętna, powinna być katoliczką – by wiedziała, gdzie jej miejsce. Dobrze, aby była naiwna, bo uwierzy w co trzeba”. – Zrozumiałam, bo to przepis na mnie – mówiła Monika Zbonikowska w rozmowie z "Wyborczą".
„Liczy na to, że się załamie i pójdę na dno”
W artykule, który ukazał się na łamach „Gazety Wyborczej” opisano również sprawę pisma, które trafiło do prokuratury we Wrocławiu. Jego autorzy, podpisani jako Ruch Obrońców Życia, twierdzą, że polityk zmusił swoją kochankę do przeprowadzenia aborcji. W tej sprawie Zbonikowski również zaprzecza twierdząc, że padł ofiarą medialnej nagonki. Jan Ardanowski z PiS zapytany o to, dlaczego po wcześniejszym wyrzuceniu klub parlamentarny przyjął ponownie polityka, wyjaśnia, że Zbonikowski został negatywnie oceniony, ale niewielka większość w Sejmie jest niezbędna do sprawnego sprawowania rządów. Parlamentarzysta zasiada w dwóch sejmowych komisjach: sprawiedliwości oraz Unii Europejskiej.
Czytaj też:
Macierewicz o katastrofie smoleńskiej. „Propaganda oszustów i kłamców, takich jak Tusk...”