osoby z niepełnosprawnością, dostępna toaleta, a budynek nie ma barier architektonicznych. Fundusz wskazał 19 placówek. Bierzanowska osobiście sprawdziła każdą z nich. Żadna nie spełniała wszystkich trzech kryteriów. W żadnym gabinecie nie było fotela ginekologicznego, z którego mogłyby korzystać kobiety z niepełnosprawnością ruchu. 25-letnia wówczas Bierzanowska mówiła dziennikarzom o „cichym wykluczeniu, na które nie powinno być zgody”. Dziś jako wiceprezeska Fundacji Kulawa Warszawa wciąż walczy i robi to coraz głośniej, bo nic się nie zmienia. – Praktycznie każda kobieta z niepełnosprawnością, którą znam, ma traumatyczne doświadczenia w tym obszarze – przyznaje. – Dostępność do gabinetów ginekologicznych jest kluczowa, po pierwsze dlatego, że nie da się przeprowadzić badania bez odpowiedniego sprzętu, a po drugie, bo to badanie wiąże się ze sferą intymną.
Każda nieprawidłowość w tym zakresie może być naruszeniem prawa do intymności i godności – mówi Anna Błaszczak-Banasiak, prawniczka, dyrektorka zespołu ds. równego traktowania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO). I przytacza jedną z historii, którymi zajmowało się biuro. – W gabinecie nie było ani podnośnika, ani możliwości obniżenia fotela. Wezwano więc pracowników firmy remontowej, którzy akurat pracowali w budynku, i ci mężczyźni sadzali niepełnosprawną na fotelu ginekologicznym. Czy tu może być mowa o prawie do intymności? – pyta prawniczka. – Dopóki NFZ i Ministerstwo Zdrowia nie będą traktowały dostępności jako wymogu dla placówek, z którymi podpisywane są kontrakty, dopóty nie będzie mowy o poważnym podchodzeniu do problemu. Usługi opieki zdrowotnej mają być dostępne dla wszystkich obywateli. To musi być egzekwowane – podkreśla.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.