Co wynika z pierwszej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie

Co wynika z pierwszej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie

Petro Poroszenko
Petro Poroszenko Źródło: Newspix.pl / ABACA
Ukraińcy pokazali przy urnach, że mają dość rządzących nimi od lat polityków. Gotowi są głosować na kabareciarza bez jasnego programu, byle tylko w kraju coś się zmieniło.

Ukraińcy mają serdecznie dość politycznej elity. Który to już raz, chciałoby się zapytać, bo od Pomarańczowej Rewolucji w 2004 roku raz po raz dają oni wyraz swojej niechęci do nieudolnych i skorumpowanych przywódców. Tym razem jednak znużenie obywatelu żonglerką znanych od lat i mocno już zgranych twarzy sięgnęło zenitu. Co trzeci głosujący w wyborach prezydenckich w tym kraju oddał bowiem głos na człowieka, o którym polityczna Ukrainie pół roku temu jeszcze nic nie słyszała. Znany z programów rozrywkowych w telewizji Wołodymyr Zelenski dostał prawie tyle samo głosów, co dwa jego najpoważniejsi rywale razem wzięci. A mierzył się nie z byle kim, tylko z urzędującym prezydentem Petro Poroszenką i polityczną weteranką, Julią Tymoszenko. Ta ostatnia odpadła z rywalizacji o wymarzone przez nią stanowisko, co oczywiście nie kończy jeszcze jej kariery, Niedługo po wyborach prezydenckich Ukrainę czekają też parlamentarne, w których partia Tymoszenko na pewno odegra ważną rolę.

Na razie jednak na placu boju w wyścigu o prezydenturę pozostaje Zelenski i Poroszenko, który miał dwa razy mniej zwolenników niż telewizyjny kabareciarz. Znawcy ukraińskiej sceny politycznej twierdzą, że dopiero teraz zacznie się tam prawdziwa walka o wyborców. I to z rywalami, którzy doskonale wiedzą, w co grają. Poroszenko sam stawał przecież do poprzednich wyborów jako postać spoza świata polityki, obiecując walkę z korupcją i obronę kraju przed rosyjską agresją. O ile z tym ostatnim zadaniem poradził sobie całkiem nieźle, stawiając skuteczny opór Rosji nie tylko w okopach Donbasu, ale także na arenie dyplomatycznej, choćby powołując niezależny od Moskwy, autokefaliczny kościół prawosławny Ukrainy, o tyle w sprawie walki z korupcją było już znacznie gorzej. A chyba to jest obecnie kluczowy problem dla większości obywateli.

Głosując na rywala Poroszenki Ukraińcy pokazali, że są mocno zmęczeni jego polityką. Pytanie tylko, czy Zelenski oferuje coś poza powiewem świeżości? Jest on zresztą wątpliwej jakości, bo za plecami komika stoi jego sponsor i patron, miliarder Ihor Kołomojski, który ma z Poroszenką swoje własne porachunki. Załatwić zamierza je rękami znanego z telewizji i lubianego na Ukrainie człowieka, za którym nie stoi jednak żaden aparat, ani solidne polityczne zaplecze. Obecny faworyt wyborów prezydenckich jak ognia unika ostrych politycznych starć, wywiadów na żywo i debat, które mogą obnażyć jego całkowity brak orientacji w zawiłościach polityki. A że do takiej konfrontacji z Poroszenką musi w drugiej turze dojść, przewaga komika nad prezydentem może szybko stopnieć.

Ukraińcy, którzy oddali na niego głos w pierwszej turze, głosowali nie tyle na tego kandydata, ci przeciwko jego głównym rywalom: Poroszence i Julii Tymoszenko. Czy swój desperacki odruch wyborczy powtórzą, mając świadomość, że pod rządami popularnego komika bez politycznego wyczucia skorumpowane myszy będą mogły harcować jeszcze bardziej niż obecnie? To chyba zagadka, na której rozwiązaniu sztab prezydenta Poroszenki opiera teraz swoje nadzieje na reelekcję.

Czytaj też:
Wybory prezydenckie na Ukrainie. Są wyniki exit poll po pierwszej turze

Źródło: Wprost