„Możecie mi mówić tato”. Wyjaśniamy o co chodzi w tajemniczym wpisie Michała Piróga

„Możecie mi mówić tato”. Wyjaśniamy o co chodzi w tajemniczym wpisie Michała Piróga

Michał Piróg
Michał Piróg Źródło: Newspix.pl / Aleksander Majdański
Internauci zastanawiali się nad tajemniczym wpisem Michała Piróga, który oświadczył, że można „mówić mu tato”. W kolejnych postach tancerz wyjaśnił, co miał na myśli. Jak się okazuje, sprawa jest bardzo poważna.

Dwa dni temu na  Michała Piróga pojawił się tajemniczy wpis. „Możecie mi mówić tato... właśnie otrzymałem dokumenty. Wdech, wydech – wiem, znam zdanie niektórych osób na ten temat. Widzicie są faktycznie osoby które sadzą, że inni ludzie kierują się własnym interesem w podejmowaniu przeróżnych decyzji życiowych. Zapewne są i tacy ale są i ci którzy myślą w wielu kwestiach nie umysłem, wygodą czy ewentualnym profitem. Są ludzie którzy kierują się czystą empatią, chęcią pomocy, dania innym lepszego startu, zwykłą może troską...sam nie wiem staram się nie myśleć za dużo tylko działać w czystym odruchu serca” – napisał tancerz.

Michał Piróg

Internauci spekulowali, że artysta adoptował dziecko. Pojawiła się też teoria, że to akcja promocyjna nowego programu. Tymczasem jak się okazuje, Michał Piróg postanowił zaopiekować się małym orangutanem o imieniu Tombie. W kolejnym wpisie na Instagramie tancerz wyjaśnił, że poznał zwierzaka podczas podróży, która dotyczyła produkcji serialu „Nasza planeta”, który można oglądać na . „Na imię mam Tombie i mam niespełna 3,5 roku. Zostałem znaleziony pod moim domem około 18 miesięcy temu. Byłem chory, niedokarmiony, odwodniony i chorowałem na ciężką malarię. Mój dom został zrównany z ziemią prawie doszczętnie, moja mama zginęła podobnie jak nasi krewni i dalecy kuzyni. Stało sie to w trakcie najazdu buldożerów na nasze domostwo, którym był najstarszy na świecie las deszczowy. Las ten został zniszczony przez ludzi ponieważ chcieli mieć tańsze batoniki, kremy i inne produkty użytku codziennego. Więc go wycięli, żeby posadzić tam inne rośliny z których pozyskują surowce” – opisał Piróg.

Z dalszej części wpisu wynika, że mały orangutan miał sporo szczęścia, ponieważ trafił do ośrodka rehabilitacyjnego na Borneo, gdzie obecnie dochodzi do siebie. „Moi zdziesiątkowani krewni i kuzyni oraz inne zwierzęta z którymi dzieliliśmy nasz dom nadal żyją w pozostałościach lasu deszczowego. Mam nadzieje, że pozwolicie mi do nich kiedyś w przyszłości dołączyć. To zależy już tylko od was i od waszego podejścia do natury” – dodał tancerz w imieniu orangutana.

Michał Piróg podkreślił, że jego wpisy nie są akcją promocyjną. „Przypadek Tombiego, Archiego, Bidu-Bidu, Beryla jak i innych małych orangutanów znajdujących się w centrum rehabilitacyjnym Sepilok Orangutan złamało moje serce. Opowiedzenie tej historii stało się dla mnie najważniejsze” – podkreślił.

Czytaj też:
Syn Elizabeth Hurley wygląda jak... Elizabeth Hurley. Wykorzystał to w swoje urodziny

Galeria:
Straciły dom z powodu wycinki lasu, trafiły do centrum rehabilitacyjnego