Rozmówca z Brukseli: – Nastroje tutaj są minorowe, wszyscy się pakują, myślą o tym, co dalej z biurami, ludźmi. Z kilkunastoosobowej grupy europosłów PO ponownie wejdą na pewno tylko trzy osoby: Jerzy Buzek, Róża Thun i Janusz Lewandowski. O mandat powalczą jeszcze może Jan Olbrycht, Danuta Huebner czy Michał Boni. A reszta do widzenia.
Szczególne emocje wzbudził w Platformie sposób potraktowania przez Grzegorza Schetynę Bogdana Zdrojewskiego. Politycy, chociaż od lat za sobą – delikatnie mówiąc – nie przepadają, od wielu miesięcy prowadzili rozmowy i ustalali akceptowalny dla obu stron scenariusz. Tak się przynajmniej zdawało Zdrojewskiemu:
– Rozmowy toczyły się już od końca ubiegłego roku, dość jednoznacznie wynikało z nich, że mam startować do europarlamentu. Były też rozważane scenariusze ewentualnego powrotu z PE do polityki krajowej, w przypadku zwycięstwa w wyborach jesiennych. Nie miałbym z tym problemu. Jedyne mocne zastrzeżenie dotyczyło braku zgody na powrót do sejmu – opowiada nam Bogdan Zdrojewski.
Przedstawiając listę do europarlamentu na Dolnym Śląsku – gdzie jedynką jest Janina Ochojska, a dwójką bliski współpracownik szefa PO Jarosław Duda, Schetyna tymczasem ogłosił: – Wierzę głęboko, że Zdrojewski skutecznie poprowadzi listę PO, czy też koalicji, do Sejmu i wygramy te wybory w całym kraju, a we Wrocławiu szczególnie.
– O decyzji skreślenia mnie z listy do PE dowiedziałem się z telewizji. Nie to było jednak najsmutniejsze. Nie jestem skłonny do fochów czy też obrażania się. Ale uzasadnienie tej decyzji wprawiło mnie w osłupienie. Znam Grzegorza od 1981 roku i oczekiwałem elementarnego, uczciwego potraktowania bez względu na moje dotychczasowe role – mówi Zdrojewski.
Propozycję Schetyny odrzucił. Jak słyszymy, większość eurodeputowanych PO o ostatecznym kształcie list dowiadywała się właśnie z telewizji.
Polityk z władz partii: – Rzeczywistość jest taka, że gdy jesteś w europarlamencie, to lądujesz na zupełnie bocznym torze krajowej polityki. Co teraz może zrobić na przykład taki Zdrojewski? Obrazić się? Przecież nie pójdzie do PiS ani do Wiosny. Huebner próbowała straszyć, że wystartuje z list Biedronia, w końcu jednak została u nas, z gorszym miejscem. A Grzegorz musiał trochę to wszystko przemieszać, tym bardziej, że obecna delegacja platformerskich europosłów była układana jeszcze przez Donalda. I teraz Schetyna nie będzie płakać, jak ktoś wypadnie.
Czytaj też:
Cud niepamięci między Tuskiem i Schetyną? Nie sądzę
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.