Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin: Płacze pani, czy próbuje kontrolować emocje?
Magdalena Adamowicz: Płaczę, to też pomaga. Płaczę sama, albo razem z Antoniną i Tereską. Postanowiłyśmy jednak, że będziemy też często uśmiechnięte, bo taki był Paweł. Ten uśmiech, który zauważono po jego śmierci, my miałyśmy na co dzień. Gdyby nie wiara, że jego śmierć ma jakiś głębszy sens, że ma coś zmienić, bo ja w to głęboko wierzę i jestem co do tego przekonana, to pewnie byłoby mi dużo trudniej znieść tę tragedię i opanować emocje. Pomaga mi też terapia, bez tego byłoby ciężko. Przeżywanie żałoby to bardzo ważny element radzenia sobie z tym, co się stało. Podobnie jak to, że chcę realizować cel, że mam ważne zadanie do spełnienia. To zaangażowanie jest niezwykle ważne. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak to mi pomoże.
Czyta pani, komentarze pod tekstami o pogrzebie Pani męża? Ludzie piszą, że miała pani za ładną sukienkę, że mówiła pani za spokojnie, a teraz swobodnie występuje pani publicznie.
Hejt polega na tym, że powód nie ma znaczenia, zawsze jakiś się znajdzie. Hejt dla wielu stał się sportem, kto mocniej, kto dosadniej, kto szybciej, kto dalej się posunie. Strój na pogrzebie czy też przeżywanie żałoby to tylko pretekst dla takich osób. Cokolwiek bym nie robiła, będzie dobrym powodem do negatywnych ocen. Widziałam film z pogrzebu, na którym nasze córki uśmiechnęły się do siebie podczas przekazania znaku pokoju, a ktoś to zmontował i napisał, że miały zabawę. Mnie nazywają „wesołą wdówką” bo czasem zdarzy mi się uśmiechać. Zdarza się, bo nasze życie z Pawłem, z naszymi cudownymi córkami, które on kochał nade wszystko, z naszym pociesznym Zeusem było bardzo radosne, mimo hejtu, który na nas się wylewał i wciąż wylewa. Nie chcę, żeby człowiek, który odebrał nam Pawła, pozbawił nas także radości. Radość jest częścią Pawła i jej nikt mi nie może odebrać.
Jak należy przeżywać żałobę?
Każdy musi znaleźć swoją własną drogę. Można mieć wsparcie, ale tak naprawdę każdy zostaje z żałobą sam. Proszę wszystkich: pamiętajmy każdy, kto kogoś stracił ma prawo przeżywać tę stratę na swój własny sposób i nikomu nic do tego. Dla jednych ratunkiem będzie śmiech dla innych niekończący się płacz. W takich sytuacjach zostajemy sami ze swoimi uczuciami, ale też każdy z nas musi dalej żyć.
Czytaj też:
Pawłowicz atakuje Adamowicz: Jakie ma pani kompetencje, poza byciem „żoną zamordowanego”?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.