W czwartek sejmowa komisja zajmowała się projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Jedną z najbardziej aktywnych w dyskusji osób była Kamila Gasiuk-Pihowicz. Polityk zgłaszała liczne zastrzeżenia do projektu autorstwa PiS, a jej kilkuminutowe wystąpienia starał się skracać prowadzący obrady Stanisław Piotrowicz.
Podczas głosowania nad kolejnymi punktami Gasiuk-Pihowicz zgłosiła poprawkę zakładającą wydłużenie okresu vacatio legis. Piotrowicz upomniał posłankę, by przedstawiła propozycję na piśmie. – Czas już minął, proszę przedstawić stosowną poprawkę – zwracał się do polityk PO. Gasiuk-Pihowicz kontynuowała swoje wystąpienie, wobec czego prowadzący obrady chciał przejść do głosowania. Posłanka w końcu wstała z miejsca i podeszła z dokumentem do prezydium komisji. – Proszę się nie awanturować, panie przewodniczący – zwróciła się do Piotrowicza. Polityk PiS odparł, by Gasiuk-Pihowicz nie wmawiała mu czynów, których się nie dopuszcza. Do wymiany zdań włączyła się także Małgorzata Wassermann. Kolejnych wypowiedzi nie słychać w całości, ale przebijają się słowa Gasiuk-Pihowicz: „Spokojnie, skąd te nerwy. Ze strachu? Z nerwów?”. – Pani się już naprawdę słuchać nie da – odpowiedziała na to była przewodnicząca komisji ds. Amber Gold.
„Kogo pani sprzeda”
W pewnym momencie Gasiuk-Pihowicz zaczęła zwracać się personalnie do Małgorzaty Wassermann, przypominając jej porażkę w wyborach samorządowych, kiedy to polityk ubiegała się o fotel prezydenta Krakowa. – Proszę znać swoje miejsce w szeregu. Proszę patrzeć na ten wynik wyborów i znać swoje miejsce w szeregu. Wybory krakowskie są dla pani bardzo ważnym wyznacznikiem – mówiła do posłanki Zjednoczonej Prawicy, siadając na swoim miejscu. Wassermann spytała w odpowiedzi, czy Gasiuk-Pihowicz zdobyła 120 tys. głosów w jakichkolwiek wyborach (taki wynik osiągnęła Wassermann w II turze wyborów samorządowych w Krakowie, przegrywając z Jackiem Majchrowskim – red.) Dodała: „Kogo pani jeszcze sprzeda, żeby dostać się na listę?”
„Na plecach ojca”
Wywiązała się szersza dyskusją, którą do mikrofonu skomentowała ponownie Wassermann. – Pani poseł uciekła z tego statku, który tonie (mowa o Nowoczesnej - red.), licząc na to, że w Platformie się na coś złapią, więc to już nieaktualne, że ma 0,5 proc. – mówiła, odpowiadając na głosy z sali. Włączył się Borys Budka, do którego Wassermann także powiedziała, że życzy mu 120 tys. głosów. Gasiuk-Pihowicz rzuciła wówczas do mikrofonu: „Na plecach ojca”.
„Przekroczyła wszelkie granice”
Słowa posłanki Platformy Obywatelskiej, która w ten sposób nawiązała do tragicznej śmierci Zbigniewa Wassermanna w katastrofie Tu-154 pod Smoleńskiem w 2010 roku, wywołały oburzenie wśród innych polityków. „Przez ponad 3 lata dobrze poznałem pracowitość, szlachetność, profesjonalizm i rzadką u polityków uczciwość przewodniczącej Małgorzaty Wassermann. To, co wobec niej uczyniła poseł Gasiuk-Pihowicz jest dla mnie skrajnie bulwersujące i niezwykle bolesne. Liczę na surową karę Komisji Etyki" – skomentował Tomasz Rzymkowski, który wspólnie z Wassermann zasiadał w komisji ds. Amber Gold. „Chuliganka Gasiuk-Pihowicz przekroczyła dziś w Sejmie wszelkie granice bandyterki”– oceniła z kolei Krystyna Pawłowicz.
twittertwitterCzytaj też:
Wicemarszałek Sejmu do posłanki PO: Mam dużo wyrozumiałości dla takich blondynek