Według ustawy emerytalnej każdy, kto przejdzie na emeryturę od stycznia do maja albo od lipca do grudnia, ma waloryzowane konto ze składkami emerytalnymi rocznie i kwartalnie. Te osoby, które przechodzą na świadczenie w czerwcu, otrzymują tylko waloryzację roczną. Oznacza to dla nich sporą stratę – nawet w wysokości 10 proc. emerytury. – Polacy o tym nie wiedzą i przez to, że składają wnioski w czerwcu, dostają, nie ze swojej winy, dużo niższe emerytury – powiedział Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych.
Przelicznik ten był krytykowany jako wyjątkowo niesprawiedliwy. Na problem zwracał uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. „Ze skarg wysłanych do mnie wynika, że ubezpieczeni nie są świadomi konsekwencji złożenia wniosku o emeryturę w czerwcu, nie uzyskują w tym przedmiocie wyczerpujących pouczeń ze strony organu rentowego czy to w kwestii wstrzymania się ze złożeniem wniosku, czy też możliwości wycofania już złożonego wniosku do czasu uprawomocnia się decyzji organu rentowego” – pisał dwa lata temu Adam Bodnar.
Resort rodziny, pracy i polityki społecznej zapewniał wówczas, że zostanie wprowadzona nowelizacja przepisów. Od tego czasu nic się jednak nie zmieniło. 18 kwietnia 2019 roku wiceminister pracy Marcin Zieleniecki poinformował RPO, że nie podjęto jeszcze decyzji w tej sprawie, ponieważ nadal poszukiwane jest możliwe do wprowadzenia rozwiązanie, które zlikwidowałoby negatywne skutki przejścia na emeryturę w czerwcu, a jednocześnie nie spowodowałoby negatywnych skutków dla osób przechodzących na emeryturę w pozostałych 11 miesiącach roku.
Tymczasem jak podaje „Gazeta Wyborcza”, z mechanizmu postanowił skorzystać m.in. Jarosław Kaczyński, Prezes PiS zasięgnął rad doradców i zamiast w czerwcu, złożył wniosek emerytalny miesiąc później. Z najnowszego oświadczenia majątkowego polityka wynika, że co miesiąc pobiera 6,4 tys. zł brutto emerytury.
Czytaj też:
Juncker chciał szczytu KE-PiS. Na przeszkodzie stanął Timmermans?