W oświadczeniu nadesłanym do redakcji Wprost.pl zespół rzecznika TVP przekazał, że „pracownicy i współpracownicy Telewizji Polskiej są zobligowani, zgodnie z wewnętrznymi przepisami spółki, do ustalania wypowiedzi medialnych odnoszących się do ich pracy z przełożonymi”. „W przypadku pana Michała Olszańskiego nie zostało to dopełnione” – wyjaśnił przedstawiciel zespołu rzecznika TVP. Nie wiadomo jednak, czy dziennikarz faktycznie został ukarany.
Co powiedział Olszański?
Na początku rozmowy z naTemat Olszański przyznał, że nie bardzo miał wybór w tej sytuacji. – Z mojej strony powiedzenie, że tego nie zrobię, oznaczałoby jednoznacznie przerwanie współpracy. A ponieważ jestem dodatkowo dziennikarzem prowadzącym „Magazyn Ekspres Reporterów” w telewizji publicznej, podjąłem taką a nie inną decyzję. – tłumaczył.
Olszański przypomniał, że „Pytanie na Śniadanie” to audycja poranna, lifestylowa, niezbyt pasująca do prezesa Kaczyńskiego. – Wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł – podkreślił. W kilku miejscach wywiadu dodał, że miał pełną świadomość, iż program będzie służył ocieplaniu wizerunku polityka. Uważa jednak, że nie ma się czego wstydzić. – Nie mam sobie nic do zarzucenia patrząc na ten wywiad, nie mam się czego wstydzić. Rozmowa była zadaniem, które nam postawiono w określonym celu. To nie jest często, ze przychodzi do nas polityk, a my mamy pokazać jego prywatność, ocieplając jego wizerunek – mówił. Przypomniał, że kilka lat wcześniej w tym samym programie pojawiła się ówczesna premier Ewa Kopacz z wnuczką. Zdradził także, że dziennikarze prowadzący rozmowę wiedzieli, jaki będzie jej kierunek i w jaki sposób mają rozmawiać, bo schemat wywiadu został opracowany przez PR-owców prezesa Kaczyńskiego, we współpracy z kierownictwem „Pytania na śniadanie”.
Wywiad z Kaczyńskim w telewizji śniadaniowej
Prowadzący rozmowę dziennikarze TVP rozpoczęli rozmowę od pytań o poranne zwyczaje Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS przyznał, że nie lubi rano wstawać i zdarza mu się pracować, lub robić coś innego nawet do 3 w nocy. – Można powiedzieć, ze jestem sową i to taką wielką. Takim puchaczem – przyznał. Stwierdził też, że nie jest pracoholikiem, chociaż można powiedzieć, że kiedyś był na granicy pracoholizmu. Dziś nie ma już tak dobrej wydajności i pracuje „jedynie” półtora etatu dziennie, a nie dwa, jak kiedyś. Zapytany o sposób na wypoczynek, przyznał że lubi czytać i rozmawiać ze znajomymi.
Kolejnym tematem rozmowy były upodobania kulinarne Jarosława Kaczyńskiego. Prezes przyznał, że pije raczej herbatę, bo w ogóle nie smakuje mu kawa. Wymienił też konkretne potrawy, które lubi: bigos, placki ziemniaczane, pierogi ruskie, schabowego z kapustą, czy kiełbasę z grilla. Stwierdził też, że lubi naleśniki, ale bez nadzienia. Przyznał, że jadł bardziej wykwintne potrawy, ale niespecjalnie mu zasmakowały. – Musze się przyznać, że jadałem w życiu bardzo subtelne potrawy, nawet w bardzo dobrych restauracjach, szczególnie francuskich. Powiem uczciwie, że nie zostałem zaszokowany ich nadzwyczajną jakością, chociaż podobno były nadzwyczajne. Tak mi mówiono, ale ja jakoś tego nie odczuwałem – stwierdził prezes PiS – Oczywiście były dobre, ale w Polsce jest wiele rzeczy, które wcale nie są gorsze – dodał. Kaczyński powiedział też, że były lata w życiu, kiedy sam gotował obiady, ale teraz je sobie raczej kupuje. Dopytany przez prowadzącego przyznał, że potrafi zrobić dobrą jajecznice lub omlet.
Czytaj też:
Dziennikarz TVP zdradził kulisy rozmowy z Kaczyńskim. Może mieć spore problemy