Czarny scenariusz, a może bardziej obraz, namalowali Włodzimierz Karpiński, poseł Platformy Obywatelskiej, były Minister Skarbu Państwa, czyli polityk, oraz dwaj niepolityczni eksperci - dr Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica i Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Malowanie obrazu odbyło się w wypełnionej dziełami sztuki warszawskiej Galerii Delfiny, miejsca spotkań z artystami, pisarzami i właśnie ekspertami czy politykami. Dodatkową atrakcją spotkań jest możliwość prowadzenia swobodnych rozmów z gośćmi po zakończeniu oficjalnej części, przy przekąskach i lampce wina.
Wróćmy jednak do części oficjalnej, czyli moderowanej przez dra Piekarza debaty, na którą zaproszenie wysłały Fundacja im. XBW Ignacego Krasickiego oraz Instytut Staszica. Na samym początku poseł Karpiński, jak przystało na rasowego polityka, zastrzegł, że nie będzie się wypowiadał jako polityk opozycji, tylko jako ekspert. Na ogół taki retoryczny chwyt zapowiada, że mówca za chwilę będzie zupełnie nieekspercko młócił rządzących, jednak były minister faktycznie operował konkretnymi informacjami.
Wyłania się z nich z grubsza następujący obraz. Poprzednia koalicja poczyniła wielkie inwestycje w nowe bloki energetyczne oparte o węgiel, aby zabezpieczyć Polskę przed brakiem prądu, bo stare bloki są właśnie stare. Po zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego powinno nastąpić odchodzenie od miksu energetycznego opartego o węgiel. Chodzi o rozwój Odnawialnych Źródeł Energii (OZE), szczególnie, że ta dziedzina energetyki przeszła rewolucję technologiczną, jest znacznie tańsza i o wiele bardziej wydajna niż parę lat temu. Jednak obecny rząd zakonserwował mix oparty o węgiel, nie uruchomił procesu dekarbonizacji a nawet zahamował rozwój OZE. Ponieważ Unia Europejska wymaga rozwoju OZE i odchodzenie od węgla, co wiąże z cenami energii, więc polski prąd drożeje i drożeć będzie.
Jako symboliczny przykład wpływu wyższych cen energii na przemysł poseł wymienił zamknięcie pieca i stalowni w krakowskiej Hucie Sendzimira. Przykładem pójścia przez rząd w odwrotnym kierunku niż Europa jest projekt budowy elektrowni węglowej w Puławach. Poprzedni projekt budowy elektrowni gazowej miał już wszelkie pozwolenia i zapewnione środki unijne. Teraz za takie same pieniądze buduje się pięć razy mniejszą elektrownię węglową. Co jest brakiem konsekwencji, bo przecież równocześnie obecny słusznie rząd kontynuuje rozbudowę gazoportu i polskiego odcinka Baltic Pipe.
Karpiński przypomniał też, że ustawę o zamrożeniu cen energii uchwalono na chybcika i że za rok czy za dwa nie będzie już możliwości stosowania dopłat na poziomie około 13 mld zł z budżetu państwa, czyli z kieszeni podatników, więc rachunki za prąd w domowych gospodarstwach i w firmach ostro strzelą w górę. To uderzy po kieszeni obywateli i poważnie osłabi konkurencyjność gospodarki. No i rzecz jasna, brak dekarbonizacji utrudnia walkę z smogiem, który w zeszłym roku skrócił życie 50 tys. Polaków.
Tezy posła w zasadzie potwierdzali eksperci. Wywołany przez dra Piekarza prezes Roszkowski stwierdził, że obecna polityka energetyczna zdemolowała rynek, że hurtowe ceny energii są u nas wyższe niż u sąsiadów, że produkcja energii jest 2,5 – 3 razy mniej efektywna niż u nich, że wydobycie węgla jest coraz droższe i trudniejsze, co oznacza konieczność jego importu z Rosji.
Nawiązał też do stanu świadomości. Z jednej strony rośnie świadomość społeczeństwa, że z cenami energii „coś jest nie tak”, z drugiej u polityków panuje, być może mylne przekonanie, że „kto wygrywa na Śląsku, ten wygrywa wybory” – a przecież górnictwo odgrywa dla tego regionu znacznie mniejszą rolę niż kiedyś. W dodatku politycy myślą w perspektywie 4 lat, czyli od wyborów do wyborów, a zmiany w polityce energetycznej dokonują się w perspektywie 10 – 15 lat, więc bez porozumienia ponad podziałami trudno będzie myśleć o wypracowaniu nowej polityki (Karpiński: „Nikt nas nie zaprasza do dyskusji”). Prezes Roszkowski z uśmiechem dodał, że byłoby warto, aby rządzący, planując zmiany, korzystali z prostej i taniej technologii obliczeniowej, czyli arkusza kalkulacyjnego Microsoft Excel.
Traf chciał, że za plecami debatujących wisiał, w tym wypadku nader symboliczny, obraz autorstwa Kacpra Ziółkowskiego. Obraz wygląda tak, że na ciemnobrunatnym, prawie czarnym tle widnieją niewielkie, zielone, jakby zanikające plamy. Nad tym obrazem wisiał mniejszy, który przedstawiał wynurzony do połowy peryskop okrętu podwodnego, namierzający płynący na horyzoncie statek. Interpretację wymowy tych obrazów w powiązaniu z obrazem dyskutantów pozostawiam Szanownym Czytelnikom.