Funkcjonariusze straży przybrzeżnej z Finlandii poinformowali, że na Morzu Bałtyckim pojawił się wyciek oleju mineralnego o długości około 15 kilometrów i szerokości blisko 500 metrów. Oznacza to, że do morza mogło trafić nawet do 39 metrów sześciennych oleju. Na chwilę obecną przyczyna wycieku jest nieznana. Okoliczności zdarzenia badają lokalne służby, które wszczęły w tej sprawie śledztwo. W trakcie czynności śledczych zebrane próbki oleju zostaną porównane z olejami wykorzystywanymi w kilku jednostkach, które wytypowano jako prawdopodobnych winowajców.
Według pracownika Kolegium Europejskiego w Natolinie Mariusza Marszałkowskiego, najbardziej prawdopodobna przyczyna wycieku to zdalnie sterowany statek podwodny wykorzystywany przy budowie Nord Stream 2 – gazociągu łączącego Rosję z Niemcami, przebiegający nieopodal miejsca wycieku. – To, że wyciek zlokalizowano 40 km od wybrzeży Finlandii nie oznacza, że tam do niego doszło. Do wycieku mogło dojść pod wodą, a olej mógł dryfować nawet kilka dni. Olej mineralny jest powszechnie stosowany w jednostkach ROV (zdalnie sterowana łódź podwodna) wykorzystywanych przy budowie Nord Stream 2 a do podobnych wypadków dochodziło już w przeszłości – tłumaczył.
Skutki wycieku dla środowiska są jak dotychczas trudne do oszacowania. Fińskie służby wszczęły już procedurę oczyszczania wód.
Czytaj też:
Podróżnicy proszą o finansowe wsparcie, by wyjechać do Afryki. „Narcystyczni kretyni”