Megan Pagnini udała się ze swoją najlepszą przyjaciółką na plażę w Pism Beach w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. W pewnej chwili 13-latki postanowiły wejść do wody, ponieważ chciały zrobić sobie idealne selfie. Zdjęcia nie udało się jednak wykonać, ponieważ jedną z dziewczyn coś ugryzło w nogę. – Robiłyśmy sobie zdjęcia i wygłupiałyśmy się, aż poczułam straszny ból – opowiadała. Jak się później okazało, 13-latkę ugryzł lew morski. – Byłam w szoku, myślałam, że to są małe, słodkie zwierzątka, które w żadnym wypadku nie mogą zrobić krzywdy – mówiła.
– Atak lwa morskiego na człowieka jest bardzo nietypowy. Codziennie w tym rejonie pływa mnóstwo surferów i jeszcze nie słyszeliśmy o podobnym przypadku. Zwierzę musiało zatruć się toksynami, ponieważ w jego organizmie znaleziono kwas domoiczny – tłumaczył Todd Tognazzini z California Department of Fish and Wildlife. Nastolatka ma ranę na nodze, jednak jej życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Lew morski został przetransportowany do centrum morskich ssaków w San Francisco.
Strefy bez selfie?
Badacze z Uniwersytetu Nauk Medycznych w Bhopal w Indiach przeprowadzili badania dotyczące robienia selfie. Okazuje się, że w okresie od października 2011 r. do listopada 2017 r. podczas próby wykonania idealnego ujęcia zginęło co najmniej 259 osób. Naukowcy podkreślają, że statystyki są alarmujące, ponieważ z każdym kolejnym miesiącem ilość ofiar wzrasta. Z danych przytoczonych przez ekspertów wynika, że średnio ofiary idealnego selfie miały 22 lata. Najmłodsza osoba, która zginęła podczas robienia zdjęć miała 10 lat, a najstarsza 68. Ofiarami częściej byli mężczyźni (72 proc. przypadków). Najczęstszą przyczyną zgonów wśród amatorów selfie było utonięcie (70 przypadków), a także wypadki podczas podróży komunikacją (51 przypadków), upadki z wysokości i śmierć w pożarze (po 48 przypadków).
Czytaj też:
Zostawili dzieci w nagrzanym samochodzie. Dwaj chłopcy nie żyją