Fundusze inwestycyjne kuszą klientów szansą uzyskania wysokich zysków, przy jednoczesnym zachowaniu możliwości wycofania się z inwestycji w dowolnym momencie. Ale co będzie w sytuacji np. załamania na giełdzie? - tu kryje się pułapka, o której pisze "Puls Biznesu".
Tych, którzy uwierzyli, że wystarczy szybko sprzedać jednostki uczestnictwa w TFI, by uratować oszczędności, może spotkać niemiła niespodzianka. Fundusze mają prawo odmówić wypłaty.
Pozwala na to ustawa o funduszach inwestycyjnych, zawierająca zapis zezwalający towarzystwu funduszy zawiesić odkupywanie jednostek, gdy w ciągu dwóch tygodni klienci zażądają umorzenia jednostek, których wartość przekracza 10 proc. aktywów funduszu.
"Puls Biznesu" rozmawiał z kilkoma dystrybutorami funduszy. Zapewniali oni, że pieniądze można wycofać w każdej chwili. Tymczasem jaka jest prawda, klient może wyczytać z prospektu funduszu, ale tylko w pełnej jego wersji. W skrótach, po które klienci sięgają najczęściej, takiej informacji nie ma. Pełny prospekt liczy nawet kilkaset stron, a informacja o możliwości zawieszenia odkupywania jednostek jest w środkowej części.
Dystrybutorzy jednostek pocieszają jednak, że przez 15 lat funkcjonowania rynku, takie zagrożenie się nie pojawiło. Na inwestycję w fundusze decyduje się coraz więcej klientów. Tylko w zeszłym roku wpłaciliśmy do funduszy 25,5 mld zł. To osiem razy więcej niż dwa lata wcześniej – czytamy w tekście "Oszczędzanie z pułapką".