Spotkanie obu prezydentów podczas szczytu G20 było pierwszym od momentu, w którym ujawniono raport Roberta Muellera. Przypomnijmy, specjalny prokurator ujawnił, że w 2016 roku Rosjanie sponsorowali nielegalne działania, które miały na celu ingerowanie w wybory prezydenckie w USA. Podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał Donalda Trumpa, czy ten zamierza ostrzec Władimira Putina przed podobnym postępowaniem przy okazji następnych wyborów. Prezydent USA odpowiedział, że „oczywiście”, po czym zwrócił się w kierunku siedzącego obok prezydenta Rosji i powiedział: „Nie mieszaj się w wybory”. Odpowiedź Trumpa została potraktowana jako żartobliwa, aczkolwiek dużo mówi o stosunkach między politykami. Sam zainteresowany podkreślił, że ma „bardzo, bardzo dobre relacje” z Putinem".
Część spotkania obu przywódców przebiegała za zamkniętymi drzwiami, a Trump przed rozmową nie chciał zdradzić, jaki będzie jej temat. Oświadczenie w tej sprawie wydało później biuro prasowe Białego Domu. „Prezydent Donald Trump właśnie podsumował swoje spotkanie z prezydentem Putinem. Obaj zgodzili się, że polepszenie relacji leży w interesach obu krajów oraz w interesie świata. Rozmawiali również na temat sytuacji w Iranie, Syrii, Wenezueli oraz na Ukrainie” – czytamy w komunikacie.
Rosja ingerowała, ale bez udziału Trumpa?
Przypomnijmy, w kwietniu specjalny prokurator Robert Mueller nie stwierdził, aby Donald Trump współpracował z Rosjanami podczas wyborów prezydenckich z 2016 roku. Z ujawnionego reportu dowiadujemy się także, iż nie znaleziono dostatecznych podstaw, by oskarżyć prezydenta o utrudnianie śledztwa. W reakcji na ujawnienie wniosków z raportu Roberta Muellera Donald Trump zamieścił w mediach społecznościowych serię triumfalnych tweetów, w tym jeden z grafiką stylizowaną na popularną „Grę o tron”. Wyniki śledztwa nazywa swoim triumfem, a samo postępowanie postrzega jako bezprecedensowy atak na swoją osobę i wzywa do „przyjrzenia się drugiej stronie”.
Tymczasem z raportu Muellera nie płynie aż tak jednoznaczny wniosek. Departament Sprawiedliwości ujawniając raport podkreślał, że nie znaleziono podstaw do oskarżenia prezydenta, ale też nie dało się oczyścić go z podejrzeń. W 448-stronicowym dokumencie jednoznacznie stwierdzono, że Rosja sponsorowała nielegalne działania mające na celu ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie. Stwierdzono również, że 10 osób ze sztabu lub z bliskiego otoczenia Trumpa (m.in. jego syn i zięć) kontaktowało się ze stroną rosyjską, a do jednego z tych spotkań doszło w Trump Tower.
Czytaj też:
TVP Info twierdzi, że Trump nie podał ręki Tuskowi. Zdjęcia i nagranie mówią co innego