Piotr B. oraz Irena byli małżeństwem przez rok. Jak podaje „Super Express”, para mieszkająca przy ulicy Chełmińskiej w Grudziądzu wyglądała na zakochaną. – Po ulicy chodzili za rączkę, on czule ją obejmował, patrzył głęboko w oczy, całował – przyznali w rozmowie z dziennikiem sąsiedzi. Między małżonkami dochodziło jednak do kłótni, a oboje chętnie sięgali po alkohol. Jedna z awantur zakończyła się tragedią.
„Kochałem ją nad życie”
Mężczyzna w rozmowie z policjantami stwierdził, że żona dała mu jakiś dopalacz. Wtedy sięgnął po tłuczek i uderzył ją 19 razy. Później zadał jej jeszcze 21 ciosów nożem kuchennym i wybiegł z mieszkania, zamykając drzwi kluczem. Po kilku godzinach zgłosił się na policję. Jego żony nie udało się uratować.
Już na komisariacie 45-letni wówczas Piotr B. wyraził skruchę. – Kochałem ją nad życie. A największą karą będzie dla mnie to, że nie pójdę na jej pogrzeb – mówił. O całym zdarzeniu opowiedział jeszcze raz przed grudziądzkim sądem, gdzie rozpoczął się jego proces. Mężczyzna miał powiedzieć, że sprawiedliwą karą będzie dla niego kara śmierci.
Czytaj też:
Nowe informacje ws. strzelaniny na Bródnie. Motywem konflikt sąsiedzki