– Proszę zwrócić uwagę, że tysiące ludzi w Białymstoku w sposób pokojowy manifestowały sprzeciw wobec promowania dewiacji. Była dobra akcja społeczna, była dobra postawa arcybiskupa – próbował przekonać swoich rozmówców Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego i poseł Konfederacji. Dziennikarka Agnieszka Gozdyra poprosiła go, by nie używał słowa „dewianci” w odniesieniu do osób homoseksualnych. Ten nie chciał jednak zmienić zdania, mówiąc o „ideologii LGBT” i „szerzeniu złych rzeczy”.
Obecny w studiu warszawski radny Porozumienia – Jan Strzeżek, nazwał słowa Winnickiego „skandalicznymi”. – Bardzo dobrze, że poseł Winnicki nazywa w ten sposób tych ludzi, bo dzięki temu Polacy będą wiedzieli, z czym się wiąże głosowanie na takich ludzi jak pan Winnicki, czy Konfederację, z którą jest związany – stwierdził.
Po tym oświadczeniu głos zabrał Andrzej Rozenek z SLD. – Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, dzień zagłady Getta i to powinno nas skłaniać do – zaczął swoją wypowiedź, przerwaną przez Winnickiego. Polityk Konfederacji nazwał te słowa „absurdem” i nie chciał dać dokończyć. – Czy ja panu przerywałem? Może pan zamilknąć? Dosyć już tego! Dosyć tego chamstwa. Proszę się zamknąć – odpowiadał Rozenek.
Polityk SLD dodał, że po słowach Winnickiego powinien wyjść ze studia. – Tam są drzwi – rzucił prezes Ruchu Narodowego. W tym miejscu znów interweniowała prowadząca, która prosiła, by nie wypraszano jej gości. – Zostanę ze względu na szacunek dla widzów – zapewniał Rozenek. Wydarzenia z Białegostoku nazwał „początkiem faszyzmu”. – Ta władza nie robi nic innego, co robiono w latach 30. w III Rzeszy. Dokładnie tę samą atmosferę buduje. Jest przyzwolenie na bicie ludzi, przyzwolenie na dzielenie społeczeństw – przekonywał.
Czytaj też:
O zamieszki w Białymstoku są oskarżani kibice Jagielloni. Prezes klubu komentujeCzytaj też:
Premier Morawiecki potępił chuligańskie ataki w Białymstoku