Onet dotarł do osoby, która w porozumieniu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem miała zajmować się internetowym hejtem i rozsyłaniem kompromitujących informacji na temat polskich sędziów. Dziennikarze zaprezentowali screeny z wymienianych w tym temacie wiadomości. Jednym z celów akcji był szef „Iustitii”, największego stowarzyszenia sędziowskiego.
„Pomysł mam taki. Rozesłać to anonimowo do wszystkich oddziałów Iustitii. I do samego zainteresowanego. Gazety odpadają bo brak dowodów. Mam nr do męża kochanki. Jest możliwość skorzystać z bramek internetowych lub z karty sim, ale nie mam jej na kogo zarejestrować. Mogę zagadać z R. [tu pada nazwisko znanego dziennikarza TVP]. Może on pogrzebie ale brak źródła i dowodów, trochę kiepsko. Jakie jest Pana zdanie? I czy ogólnie nam coś to da. Czy nam pomoże?” – pytała wiceministra internetowa hejterka.
„Myślę, że da i pomoże. Ważne, żeby się przeszło choćby i po Iustitii z kim mamy do czynienia. Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest. Może Kuba [jak wynika z innych wiadomości, które widzieliśmy, chodzi o Jakuba Iwańca, bliskiego współpracownika wicemin. Piebiaka] miałby pomysł jak to rozpowszechnić, nie zostawiając śladów?” – miał odpowiedzieć Piebiak.
Rozmówczyni polityka czuła, że jej działania są nie tylko nieetyczne, ale mogą mieć też inne konsekwencje. „Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą” – pisała w kontekście tej samej operacji. „Za czynienie dobra nie wsadzamy” – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości.
Kontakty Łukasza Piebiaka ze wspomnianą hejterką szeroko opisał Onet. Wiceminister przyznał, że zna wspomnianą kobietę. Nie chciał jednak odpowiadać na szczegółowe pytania. – Nie przypominam sobie naszych kontaktów w sprawie Markiewicza [szefa „Iustitii” – red]. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Jestem na urlopie – odpowiedział.
Kaleta: Pan minister z pewnością wyjaśni okoliczności tej korespondencji
Inny wiceminister w resorcie sprawiedliwości, Sebastian Kaleta, został poproszony o skomentowanie sprawy dla Polsat News. – Pan minister Łukasz Piebiak z pewnością wyjaśni okoliczności i kontekst tej korespondencji. Nie mamy wiedzy, czy jest ona prawdziwa – mówił Kaleta. – Z tego, co zdążyłem doczytać, tam nie ma informacji o inwencji pana Piebiaka, tylko o inwencji konkretnej osoby, która pewnymi informacjami dysponowała i je rozsyłała – próbował bronić kolegi Kaleta.
Czytaj też:
PO donosi do prokuratury na wiceministra Piebiaka: Stworzyli klasyczny finansowy „deal”Czytaj też:
Wiceminister sprawiedliwości wyrzucony z prestiżowej organizacji sędziowskiej. Nie pomogło odwołanieCzytaj też:
Tuleya: To tylko kwestia czasu, kiedy i u nas sędziowie zaczną trafiać za kratki