Jak poinformował rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Afganistanu Nasrat Rahimi, atak miał miejsce w poniedziałek wieczorem w dzielnicy mieszkalnej w pobliżu Green Village, osiedla zamieszkanego przez zagranicznych pracowników międzynarodowych organizacji, w tym organizacji pomocowych. Wybuch spowodował ciągnik wypełniony materiałami wybuchowymi.
Rahimi poinformował, że 16 osób nie żyje, a 119 zostało rannych. Potwierdził, że około 400 obcokrajowców zostało ewakuowanych. Dodał, że uzbrojeni napastnicy, którzy zamierzali śledzić przebieg wybuchu i strzelać do ocalałych zostali zabici przez siły bezpieczeństwa.
Do ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik Zabihullah Mudżahid poinformował, że celem ataku były pokoje i biura „najeźdźców”. „Twierdzenia wroga o stratach wśród ludności cywilnej są nieprawdziwe, bo żadnych cywilów nie dopuszczano do miejsca ataku” – oznajmił talibski rzecznik.
Atak miał miejsce w momencie, kiedy w głównej stacji telewizyjnej Afganistanu przeprowadzono wywiad z amerykańskim wysłannikiem Zalmayem Khalilzadem, który omawiał warunki przygotowywanego porozumienia z talibami, w wyniku którego USA miałyby wycofać się z pięciu baz w Afganistanie.
Khalilzad powiedział, że prawie 5000 żołnierzy amerykańskich zostanie wycofanych, a pięć baz zamkniętych w zamian za talibskie gwarancje, że Afganistan nie zostanie wykorzystany jako baza dla innych grup ekstremistycznych przy okazji ataków na Stany Zjednoczone i ich sojuszników. Porozumienie jest negocjowane pomiędzy negocjatorami USA i talibów w Doha, stolicy Kataru.
Umowa nie obejmuje formalnego zawieszenia broni. Po weekendowych atakach talibów na dwa miasta na północy kraju Kunduz i Pul-e Khumri oraz zamach bombowy w gęsto zaludnionym obszarze stolicy Afganistanu powiększyło wątpliwości, czy porozumienie doprowadzi do pokoju. Talibowie odmówili negocjacji z rządem Afganistanu uważając go za całkowicie zależny od USA.
Czytaj też:
Zamach w Kabulu. Celem był autobus przewożący pracowników telewizji