O prowadzeniu postępowania redakcja „Tygodnika Podhalańskiego” dowiedziała się z oficjalnego pisma policji. Z dokumentu wynika, że dziennikarka poprzez „rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji” publikowanych w tekstach, nękała księdza Stanisława Gulaka. Redaktor naczelny gazety odniósł się do tego w rozmowie z Onetem.
– Pismo jest kuriozalne. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem. Rozumiem, że można złożyć pozew do sądu o ochronę dóbr osobistych. Ale składanie zawiadomienia na policję i fakt, że policja wszczyna postępowanie, nie mieści mi się w głowie. Moim zdaniem to próba tłumienia krytyki prasowej, co jest naruszeniem prawa – mówił Paweł Pełka. Oskarżana przez księdza Beata Zalot stwierdziła, że mam y do czynienia z naruszeniem wolności prasy, nawet jeśli mowa jedynie o postępowaniu wyjaśniającym.
W teście zatytułowanym „Rektor kopiuj wklej” Beata Zalot przedstawiła czytelnikom pracę habilitacyjną księdza Gulaka, rektora Podhalańskiej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu. Podkreślała, że zaskoczyła ją nie tylko ilość skopiowanych fragmentów, ale i niemal dosłowne kopiowanie całych akapitów. Jak pisze, Gulak czasem zmieniał jedynie pierwsze słowo akapitu. W przypadku jednego autora przepisał jednym ciągiem 16 stron.
Co na to ksiądz Gulak? „Plagiat to przypisanie sobie cudzego autorstwa. Do wykrywania tego rodzaju praktyk służą znakomite systemy, aprobowane m.in. przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Oświadczam, że wynik konfrontacji wymienionych systemów, ze wskazanymi w artykule pracami naukowymi mojego autorstwa, jest w pełni pomyślny dla ich twórcy”.
Czytaj też:
Dramatyczna relacja księdza rażonego piorunem na Giewoncie. „Myślałem, że tam zginę”